Sony znowu pokazuje, że potrafi zrobić zamieszanie wokół swojej konsoli – tym razem jednak nie globalnie, a lokalnie. Nowa, tańsza wersja PlayStation 5 trafi do sprzedaży wyłącznie w Japonii, i to już 21 listopada 2025 roku. Cena? 55 000 jenów, czyli jakieś 355 dolarów, co przy obecnych kursach daje około 1 450 złotych. Dla porównania, PS5 Digital Edition w USA kosztuje 499 dolarów, więc Japończycy dostają niemal 30% zniżki.

Brzmi pięknie? Jasne. Ale jak to zwykle bywa: jest haczyk.

Tylko dla Japonii, tylko dla cierpliwych

Nowa wersja to PS5 Digital Edition z 825 GB pamięci, bez napędu na płyty. Nie ma tu żadnych cudów – to nie „PS5 Slim 2.0” czy jakaś magiczna reedycja. Po prostu tańszy model, który Sony wypuszcza wyłącznie na rynek japoński. I nie ma się co łudzić – nie będzie łatwo go sprowadzić.

Podobnie jak w przypadku Nintendo, które zaserwowało Switcha 2 w Japonii w niższej cenie, Sony narzuca ograniczenia regionalne. Żeby korzystać z tej wersji PS5, trzeba mieć japońskie konto PSN i umieć poruszać się po japońskim interfejsie. Dla przeciętnego gracza spoza Japonii – średnia przyjemność.

Strategia Sony: więcej konsol, mniej marudzenia

To ruch czysto strategiczny. PS5 sprzedało się już w ponad 84 milionach egzemplarzy, co jest wynikiem imponującym, ale nadal lekko za PS4, które po pięciu latach miało na liczniku 86 milionów sztuk. Sony ewidentnie chce domknąć tę różnicę i pokazać, że obecna generacja to nie tylko rekord zysków, ale i rekord sprzedaży.

W Japonii sprzedaż PS5 była przez długi czas dość powolna – głównie przez niedobory sprzętu i wysokie ceny. Teraz, gdy sprzęt jest szerzej dostępny, obniżka może napędzić rynek i pomóc Sony wrócić na szczyt także w swoim własnym kraju.

A co z resztą świata?

Dla reszty graczy pozostaje refurbished. Sony aktualnie sprzedaje odnowione PS5 z napędem i tym samym dyskiem 825 GB za 399 dolarów. Więcej niż japońska wersja, ale przynajmniej nie trzeba kombinować z kontem czy językiem. No i napęd Blu-ray to dla wielu nadal wartość – możliwość posiadania fizycznych gier zamiast bycia na łasce cyfrowych sklepów, które potrafią zamknąć dostęp do kupionych tytułów, kiedy im się zachce.

Czy Sony planuje coś podobnego w Europie?

Oficjalnie: nie. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby za rok lub dwa taki model pojawił się także w innych regionach, może pod pretekstem „specjalnej edycji” czy „lokalnego dostosowania rynku”. Sony ma doświadczenie w testowaniu pomysłów najpierw w Japonii, zanim wypuści coś globalnie.

Na razie jednak gracze spoza Kraju Kwitnącej Wiśni muszą obejść się smakiem. A szkoda…