Kiedy mówimy o League of Legends Worlds, mówimy o święcie esportu. W 2025 roku znów dostaliśmy widowisko, które potwierdziło jedno: konkurencja może się zmieniać, ale T1 wciąż pisze historię. Koreańska organizacja zdobyła trzeci tytuł z rzędu, a jej legenda, Faker, dorzucił szósty puchar świata do kolekcji. To nie tylko triumf drużyny – to czysta dominacja epoki.

Swiss Stage: krwawe sito i pierwsze ofiary

Nowy format z 2024 roku został zachowany, ale dopracowany: mniej meczów, więcej presji. I już od początku widać było, że nikt nie ma łatwego życia. T1 musiało przebijać się przez play-iny z Invictus Gaming i choć skończyło się 3–1, to Koreańczycy pokazali pierwsze oznaki nerwowości.

Fnatic i PSG Talon polegli jako pierwsi: bez ani jednego zwycięstwa. Vivo Keyd, 100 Thieves i Team Secret Whales wytrzymali chwilę dłużej, ale po czterech spotkaniach dołączyli do grona przegranych. Z kolei Anyone’s Legend i KT Rolster przeszli Swiss Stage bez skazy, kończąc z wynikiem 3–0.

Największy zawód? Bilibili Gaming, zeszłoroczni finaliści. 2–3, dziewiąte miejsce i szybkie pożegnanie. Tak się kończy świat, nie hukiem, a lekkim kliknięciem „defeat” na ekranie.

Końcowa tabela po Swissie wyglądała imponująco: KT Rolster i Anyone’s Legend na szczycie, T1 na ostatnim miejscu dającym awans, z 3–2 i mnóstwem pytań o formę mistrzów. Ale jak się później okazało, to był tylko przystanek.

Playoffy: klasyczne T1: zaczynają źle, kończą z trofeum

faker

Kiedy drabinka się ułożyła, każdy wiedział, że będzie grubo. Anyone’s Legend, niepokonani do tej pory, wpadli na T1. I co? 3–2 dla Fakerów. Kolejny rozdział tej samej historii – niedoceniani Koreańczycy nagle budzą się, gdy stawką jest wszystko.

Top Esports odprawiło G2 po zaskakującym 3–1, a po drugiej stronie drabinki Gen.G i KT Rolster zrobili swoje, eliminując Hanwhę i CTBC Flying Oyster. W półfinałach T1 rozjechało Top Esports 3–0, jakby chcieli wszystkim przypomnieć, kto tu jest szefem.

Finał był marzeniem fanów z Korei – T1 kontra KT Rolster, klasyk nad klasykami. Pięć map, tysiące gardzieli w chińskich arenach, dziesiątki milionów widzów online. KT prowadziło 2–1 i wyglądało na to, że przerwą hegemonię. Ale nie, Faker i spółka odpalili tryb boga. 3–2, T1 znowu w górze, trzecie mistrzostwo z rzędu, coś, czego nie dokonał nikt wcześniej.

Gumayusi został wybrany MVP finałów, i zasłużenie – jego gra była bezbłędna. Ale nie ma co się oszukiwać: cały świat i tak patrzył na Fokera, który z kamienną twarzą odebrał szósty puchar Worlds. Gość jest definicją słowa KONSEKWENCJA.

Meta Worlds 2025: Xin Zhao wraca do łask, Yunara blokowana non stop

Turniej na patchu 25.20 (innym niż to, co mieliśmy na serwerach live – 25.21) przyniósł kilka zaskoczeń. Najczęściej wybieranym bohaterem był Xin Zhao, grany w 28 meczach i z 60,7% win rate. Prawdziwy powrót klasyka do mety, napędzany jego early presją i elastycznością w draftach.

Yunara była z kolei najbardziej banowanym pickiem: aż 56 razy. W 15 meczach, w których udało się ją przepchnąć przez draft, miała 66,7% win rate. Absolutne monstrum. Poppy, choć nie tak często banowana, zgarnęła 76,9% zwycięstw i była jednym z cichych bohaterów turnieju.

Z kolei K’Sante i Ryze, choć popularni, zawodzili – obaj z win rate’ami poniżej 40%. Szczególnie Ryze, który miał być odpowiedzią na meta kontrolnych magów, okazał się bardziej problemem niż rozwiązaniem.
Najpopularniejsze wybory wyglądały tak:

  • Top: K’Sante (34,6%)
  • Jungle: Xin Zhao (60,7%)
  • Mid: Ryze (36,4%)
  • Bot: Corki (52,4%)
  • Support: Alistar (54,2%)

To był meta patch dla agresywnych junglerów i hard engage supportów. Nudne czasy enchanterów? Skończyły się dawno.

Podsumowanie: T1 to dynastia, a Faker to legenda, której nie dogoni nikt

Świat się zmienia, ale jedno zostaje: T1 wygrywa Worlds. Rok w rok, niezależnie od patcha, regionu, czy narracji o „końcu ery Faker’a”. W 2025 roku po raz trzeci z rzędu udowodnili, że król może spaść z tronu tylko wtedy, gdy sam tego chce.

Turniej miał mniejsze peak viewership niż rekordowy 2024 (6,7 mln zamiast 7,3), ale to wciąż kosmiczne liczby.

Z Chin, przez Seul, aż po serca fanów na całym świecie, LoL Worlds 2025 pokazało, że esport nie potrzebuje rewolucji – wystarczy dobra historia. A ta, którą pisze T1, jest najlepsza w całym świecie gier.