W polskim internecie znowu iskrzy. Sylwester Wardęga dostał blokadę na transmisje na żywo na YouTube, po tym jak jego ostatni stream został zdjęty z powodu zgłoszenia od Fame MMA. Oficjalny komunikat od platformy mówił o „roszczeniu dotyczącym praw autorskich” – klasyczna formułka, ale tym razem konsekwencje są realne: brak możliwości prowadzenia live’ów i ostrzeżenie na koncie.
Jak do tego doszło
Wardęga odpalił stream, na którym – jak sam przyznał – oglądał fragmenty starych konferencji Fame MMA z udziałem m.in. Marty Linkiewicz, Godlewskiej i Ewelony. Wszystko było publicznie dostępne na YouTubie, żadne zamknięte materiały. W pewnym momencie transmisja nagle się urwała, a zamiast niej pojawił się komunikat o zablokowaniu wideo.
W oświadczeniu opublikowanym później w socialach Wardęga napisał, że zgłoszenie dotyczyło czterech minut jego transmisji (od 1:35:00 do 1:39:00). Dodał, że pobrał te same fragmenty wcześniej z YouTube’a i ma dowody, że były publicznie dostępne.
„Jeżeli sobie państwo nie życzyli, żebym oglądał transmisji czy co na live, wystarczyło powiedzieć. Ale okej, macie pełne prawo. Live na YouTubie się dziś nie odbędzie” – mówił na nagraniu Wardęga.
Federacja kontra Wataha
To nie pierwszy raz, gdy Fame MMA i Wardęga wchodzą na „kurs kolizyjny”. Od miesięcy trwa pomiędzy nimi otwarty konflikt – z jednej strony federacja freak fightowa, która chroni swój wizerunek i treści, z drugiej youtuber, który te same treści komentuje, recenzuje i obnaża kulisy.
Dla Fame’u takie streamy to potencjalne „pasożytowanie” na ich materiałach. Dla Wardęgi – część dziennikarskiego komentarza i publicznej dyskusji. Problem w tym, że YouTube nie rozróżnia intencji, tylko reaguje na formalne zgłoszenie właściciela praw. I tak Wardęga zaliczył bana, choć jego live był raczej typowym „reactem”, a nie retransmisją gali.
Nie chodzi tylko o jeden stream
Wardęga wspominał, że przez chwilę rozważał usunięcie wszystkich nagrań, w których mówił o Fame MMA, ale szybko zrozumiał, że mogłoby to wyglądać jak usuwanie dowodów w trwającym sporze sądowym. Zamiast tego planuje przenieść część archiwalnych materiałów na inny kanał.
Z kolei federacja, przynajmniej na ten moment, nie wydała oficjalnego oświadczenia. Ich zgłoszenie wystarczyło, żeby zablokować kanał jednego z największych komentatorów polskiej sceny internetowej.