Sucker Punch, studio znane dziś głównie z Ghost of Tsushima, nie zamierza zmieniać swojego podejścia do tworzenia gier. Po premierze Ghost of Yotei, duchowego następcy Tsushimy, zespół nie planuje rozdrabniać się na kilka projektów naraz. Potwierdził to Brian Fleming, współzałożyciel i szef studia, w rozmowie z VGC.
Jak sam mówi, Sucker Punch to wciąż jedno-projektowe studio – mimo że w branży dominują dziś zespoły pracujące równolegle nad sequelem, spin-offem i remasterem. Fleming tłumaczy, że to celowy wybór:
„Gdybyśmy byli dobrzy w żonglowaniu czterema projektami naraz, mielibyśmy remaster, sequel i coś dla fanów… Ale możemy robić tylko jedno. Więc to musi być najlepszy możliwy pomysł.”
I w tym właśnie tkwi filozofia Sucker Punch: maksymalna koncentracja, minimum rozpraszania. Studio nie chce rosnąć w nieskończoność ani zamieniać się w korporacyjnego giganta. Zamiast tego – jak mówi Fleming – każda decyzja o kolejnym projekcie to jak „wybór studiów i kierunku życia raz na pięć lat”.
To oznacza, że fani Sly Coopera i InFamousa muszą uzbroić się w cierpliwość. O powrotach tych marek mówi się od lat, ale wszystko wskazuje na to, że kolejna gra Sucker Punch powstanie dopiero za kilka lat, i będzie to prawdopodobnie kontynuacja Ghost of Yotei lub coś zupełnie nowego, ale wciąż jedno, dopieszczone IP.
Zresztą, Fleming otwarcie przyznaje, że różnorodność oczekiwań to również wyzwanie wewnętrzne. W studiu pracują dziś ludzie, którzy dorastali na grach Sucker Punch – są nawet dzieci dawnych pracowników. I choć część zespołu chciałaby wrócić do kolorowego świata Sly’a, inni wolą pozostać przy historycznym, filmowym tonie Ghosta.
Warto dodać, że Sucker Punch zbliża się do 30-lecia istnienia (2027). Od czasu swojego debiutu na PlayStation 2 przeszło długą drogę – od platformówki o złodzieju w masce po jedno z najbardziej ambitnych otwartych światów w historii Sony. I mimo że dziś studio ma status „złotego dziecka PlayStation Studios”, jego DNA pozostało niezmienne: mała ekipa, pełne skupienie, zero kompromisów.
Czy to oznacza, że nigdy nie zobaczymy powrotu InFamousa? Raczej nie. Reżyser serii przyznał niedawno, że „chciałby do niej kiedyś wrócić”, ale na razie nie ma żadnych konkretnych planów.
Tak więc, jeśli liczysz na zapowiedź Sly’a albo Cole’a z błyskawicami w tle – lepiej przygotuj się na dłuższe czekanie. Bo w Bellevue (tam, gdzie mieści się siedziba Sucker Punch) jedno jest pewne: robią jedno, ale robią to dobrze.