Beta Black Ops 7 wystartowała zaledwie kilka godzin temu, a w sieci już roi się od nagrań pokazujących, jak gracze psują zabawę innym dzięki wallhackom, aimbotom i innym „magikom”. Trudno o gorszy start – szczególnie że Activision jeszcze tydzień temu chwaliło się, że szykuje „najbardziej zaawansowane zabezpieczenia antycheatowe w historii gamingu”.
Secure Boot, TPM 2.0 i… cheaty
Nowa odsłona serii jako pierwsza wymaga włączonego Secure Boot i TPM 2.0 – rozwiązań systemowych, które miały ograniczyć możliwość uruchamiania cheatów na PC. Activision argumentowało, że to kolejny krok w stronę uczciwej rywalizacji. Problem w tym, że już w pierwszych godzinach bety gracze masowo wrzucali klipy z rozgrywki, na których rywale korzystają z aimbota czy widzą przeciwników przez ściany.
Innymi słowy: nowe zabezpieczenia nie wytrzymały nawet do końca pierwszego dnia.
Ricochet znowu pod ostrzałem
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Ricochet Anti-Cheat zbiera cięgi. System debiutował w 2021 roku i od początku był reklamowany jako „samo uczące się” rozwiązanie, które analizuje miliony godzin rozgrywek. I faktycznie – bywało, że działał skutecznie, np. wyłączając możliwość zadawania obrażeń oszustom albo wyrzucając ich z gry w widowiskowy sposób.
Ale społeczność Call of Duty dobrze wie, że walka z cheatami to nie sprint, tylko maraton. Problem polega na tym, że przy premierze nowej gry oczekiwania są inne – gracze chcą czystej zabawy od pierwszej minuty, a nie dopiero za kilka miesięcy, kiedy system się „dotrenuje”.
Problemy nie tylko z cheaterami
Dodajmy, że oszuści to niejedyny kłopot. Spora część osób, które zdobyły kody na wczesny dostęp, nie mogła w ogóle wejść do bety. Pojawiały się komunikaty o konieczności… przedpremierowego zakupu gry, mimo że kod był aktywowany. Activision twierdzi, że problem został rozwiązany, ale w sieci nadal widać głosy graczy, którzy utknęli na ekranie błędu.
Black Ops 7 ma być jedną z najważniejszych premier roku dla marki Call of Duty. To właśnie tu studio obiecywało nową erę zabezpieczeń i uczciwej rywalizacji online. Tymczasem start przypomina raczej deja vu z poprzednich lat – hakerzy śmieją się w twarz zabezpieczeniom, a gracze tracą cierpliwość.
Na tę chwilę Activision nie podało szczegółów, jak zamierza reagować na falę oszustów w becie. Jeśli firma nie znajdzie szybkiego i skutecznego rozwiązania, istnieje spore ryzyko, że kolejna odsłona serii już na starcie dostanie łatkę „zrujnowanej przez cheaterów”.