Znany twórca internetowy Krzysztof Gonciarz zdecydował się pozwać posłankę Lewicy, Annę Marię Żukowską. Powód? Zdaniem youtubera, parlamentarzystka podczas publicznej wypowiedzi sprzed dwóch lat przypisała mu nieprawdziwe związki z aferą Pandora Gate oraz zasugerowała niewłaściwe relacje z kobietami. Teraz domaga się przeprosin i zadośćuczynienia za – jak twierdzi – naruszenie jego dóbr osobistych.

Geneza konfliktu

Sprawa sięga konferencji „Siła kobiet”, która odbyła się 30 września 2023 roku podczas wydarzenia organizowanego przez Nową Lewicę. Wówczas posłanka Żukowska podziękowała kilku kobietom, które opowiadały o doświadczeniach przemocy czy nadużyciach w kontekście influencerów, i jednocześnie poruszyła w swoim wystąpieniu temat groomingu. Wśród wymienionych znalazła się także Daria Dąbrowska.

Gonciarz argumentuje, że takie zestawienie imion i tematów w jednej wypowiedzi sugerowało powiązanie jego osoby z aferą Pandora Gate – mimo że jego nazwisko nie zostało wymienione bezpośrednio. Twierdzi, że posłanka popełniła serię błędów interpretacyjnych i „połączeń”, które naruszyły jego reputację.

Wersja Gonciarza

W swoim publicznym oświadczeniu na platformie X Gonciarz zaznaczył, że:

  • Daria Dąbrowska nie była ofiarą jego przemocy – ich relacja zaczęła się, gdy miała 22 lata, i nie była od niego zależna.
  • Wypowiedzi Żukowskiej miały – według niego – realny wpływ na to, że jego imię zostało połączone przez opinię publiczną z aferą Pandora Gate.
  • Jego pełnomocnicy już wysłali do posłanki wezwanie przedsądowe do publikacji przeprosin i zapłaty zadośćuczynienia.

Jednocześnie Gonciarz udostępnił fragmenty wypowiedzi Żukowskiej, także te, które według niego z czasem mogły zyskać inny wydźwięk – by zilustrować, dlaczego uznał je za szkodliwe.

Odpowiedź Żukowskiej

Gdy rzecz ujrzała światło dzienne, Żukowska została poproszona o ustosunkowanie się do zarzutów. W komentarzu dla mediów stwierdziła lakonicznie: „Będzie pozew, to będzie i odpowiedź na pozew”. Jednocześnie zaznaczyła, że sprawy sądowe kieruje się na drogę prawną – a nie do mediów.

Jak to się zakończy? Znając, jak działają polskie sądy, to pewnie poczekamy kilka lat 😉