Rzadko kiedy zdarza się, żeby mała, niezależna produkcja w kilka dni od premiery wystrzeliła w kosmos. A jednak – Megabonk, świeżutki roguelike od niezależnego studia, robi dokładnie to. Gra wystartowała 18 września i od tego czasu praktycznie nie schodzi z listy najpopularniejszych tytułów na Steamie. A na dodatek, nazwa jest przekomiczna 😉
Retro sznyt, nowoczesny pazur
Megabonk nie próbuje odkrywać gatunku roguelike na nowo, ale robi to, co najważniejsze – wciąga jak diabli. Gracze dostają prosty koncept: maszyna do mielenia przeciwników, która pozwala rosnąć w siłę w absurdalnym tempie. Całość podlana jest pikselowym, retro-klimatem, który od razu kojarzy się z klasykami, a jednocześnie nie odstaje od współczesnych standardów. To balans, którego wielu twórcom brakuje.
Liczby nie kłamią
Według danych ze SteamDB, w szczytowym momencie w grę grało ponad 60 tysięcy osób jednocześnie – wynik, o jakim większość indyków może tylko marzyć. W dodatku na 5,7 tys. recenzji aż 94% jest pozytywnych, co przekłada się na ocenę „Very Positive”. Słowem – hype jest realny, a word of mouth robi swoje.
Co ciekawe, deweloperzy jeszcze 21 września chwalili się sprzedażą na poziomie 100 tys. egzemplarzy. Teraz, patrząc na statystyki, ta liczba musi być znacznie wyższa. Megabonk już teraz staje w jednym rzędzie z takimi tegorocznymi hitami indie jak Schedule 1 czy REPO.
Szybkie łatki i przyszłość gry
Twórcy nie spoczywają na laurach. Pierwsza łatka, która poprawiała uwagi graczy, trafiła do gry niemal natychmiast po premierze. Deweloper zapowiada też, że darmowe aktualizacje i nowa zawartość to dopiero początek. Widać, że mamy do czynienia z ekipą, która chce budować długofalową społeczność.
Cena, która kusi
Na ten moment Megabonk można zgarnąć w promocji za 8,49$ (15% zniżki), ale oferta kończy się 2 października. To śmiesznie niska cena za grę, która już teraz daje dziesiątki godzin zabawy, a w przyszłości tylko urośnie.
Megabonk to idealny przykład na to, że w 2025 roku wciąż można wypuścić prostą, ale cholernie grywalną produkcję i zgarnąć serca (oraz portfele) graczy. Jeśli jarasz się roguelike’ami, nie ma co czekać – ten tytuł ma szansę być jednym z tych, o których za kilka lat będziemy mówić: „pamiętasz, jak wszyscy w to grali?”.