Valorant od Riot Games to jeden z najpopularniejszych FPS-ów na świecie. Dynamiczne pojedynki 5 na 5, taktyczna rozgrywka, unikalni agenci – to wszystko sprawia, że gra przyciąga miliony graczy. Ale jest też temat, który co jakiś czas wraca na forach i Discordach: Friendly Fire, czyli obrażenia zadawane sojusznikom. Jak to działa w Valorant i czy faktycznie można „przypadkiem” wysadzić własnego teammate’a?
Czy w Valorant działa Friendly Fire?
Na początek najważniejsze: strzały z broni nie ranią sojuszników. Możesz więc spokojnie przebiegać przez linię ognia kolegi i nie skończysz z kulą w plecach. To duża różnica w porównaniu do takich gier jak CS:GO, gdzie przypadkowy spray potrafi zniszczyć rundę.
Sprawa komplikuje się jednak przy umiejętnościach agentów. Wiele z nich zadaje obrażenia obszarowe i w takich sytuacjach Friendly Fire działa w pełni. Granaty, ogień czy eksplozje – to wszystko może posłać twojego teammate’a do piachu, jeśli nie będziesz uważać.
Które skille ranią sojuszników?
Lista jest całkiem długa, ale oto najważniejsze przykłady:
- Brimstone – Incendiary: ogień zadający nawet 420 obrażeń.
- Killjoy – Nanoswarm: rojowe granaty, 180 obrażeń w kilka sekund.
- Phoenix – Hot Hands i Blaze: ogień leczący Phoenixa, ale palący resztę drużyny.
- Raze – Paint Shells i Showstopper: jedne z najbardziej „teamkillowych” umiejętności w grze.
- KAY/O – FRAG/ment, Gekko – Mosh Pit, Vyse – Razorvine czy Tejo – Guided Salvo i Armageddon – każdy z tych skillów może nie tylko wyczyścić site, ale też niechcący skosić twojego sojusznika.
Wniosek jest prosty: Valorant nie wybacza bezmyślnego rzucania utility.
A co z karami?
Riot bardzo dokładnie monitoruje zachowania graczy. Przypadkowe obrażenia nie skończą się od razu banem – każdy może się pomylić. Ale jeśli zaczynasz robić to celowo (np. blokujesz teammate’a i palisz go umiejętnością Phoenixa), możesz liczyć na raport za Sabotaż i Niesportowe zachowanie. To już droga do muta, bana czasowego, a w skrajnych przypadkach – nawet perma.
Friendly Fire w praktyce
Warto dodać, że Friendly Fire w Valorant ma też pewien wymiar taktyczny. Na przykład Raze z granatnikiem wymaga ogromnej ostrożności – jeden źle rzucony granat potrafi zniszczyć nie tylko plan ataku, ale i morale drużyny. Dlatego na wyższym poziomie gracze komunikują użycie utility i pilnują pozycji kolegów.
Krótko mówiąc: Friendly Fire istnieje, ale tylko w kontekście umiejętności. Strzały są bezpieczne, ale skille mogą boleśnie ukarać brak rozwagi. A w Valorant każdy błąd kosztuje rundę – czasem nawet cały mecz.