Sony znowu kombinuje, i to w dobrym kierunku. Na ostatnim State of Play oprócz gier dostaliśmy coś, czego raczej mało kto się spodziewał – głośniki Pulse Elevate, czyli nową linię przenośnych, bezprzewodowych kolumn sygnowanych logiem PlayStation. I nie, to nie jest kolejny plastikowy gadżet dla kolekcjonerów.
Dlaczego to w ogóle ma sens?
Dla wielu graczy dźwięk jest równie ważny jak grafika. Tempest 3D AudioTech, filmowe soundtracki, mikrodźwięki zdradzające pozycję przeciwnika – to wszystko ginie, jeśli leci przez byle jakie słuchawki. Sony już wcześniej zrobiło dobre słuchawki Pulse 3D, ale teraz idzie o krok dalej: chce wypełnić pokój gracza dźwiękiem, który nie gubi detali.
Co potrafią Pulse Elevate?
Nowe głośniki mają kilka kluczowych funkcji, które sprawiają, że mogą stać się czymś więcej niż dodatkiem:
- Ultra-niski lag: audio ma być zsynchronizowane z obrazem, bez opóźnień, co jest absolutnie kluczowe w szybkich grach.
- Wbudowane woofery: czyli porządny bas, a nie plastikowy pogłos jak w tanich głośniczkach Bluetooth.
- Kompatybilność z PS5, PlayStation Portal, PC i Mac: Sony nie zamyka się w swoim ekosystemie, a to spory plus.
- Podwójne źródło dźwięku: jednoczesne połączenie przez PlayStation Link i Bluetooth. Możesz grać i jednocześnie odebrać rozmowę telefoniczną, nie pauzując meczu.
- AI noise rejection: mikrofon z redukcją hałasu opartą na AI, więc komunikacja na voice chacie ma być czysta i wyraźna.
Do tego Sony dorzuca regulowany kąt ustawienia, EQ w menu PS5 i PC, ładowanie przez USB-C i doki, a wszystko to w dwóch wersjach kolorystycznych: Midnight Black i White.
Kiedy premiera?
Na głośniki jeszcze trochę poczekamy. Sony planuje premierę w 2026 roku, a dokładna data ma być ujawniona „w nadchodzących miesiącach”. Nie wiemy też jeszcze nic o cenie, ale znając PlayStation – tanio nie będzie.
Czy to ma szansę wypalić?
Moim zdaniem tak. Sony widzi, że gracze chcą czegoś więcej niż tylko headsetów, a rynek „gamingowych głośników” jest praktycznie pusty. Jeśli faktycznie Pulse Elevate dowiezie jakość, którą obiecuje marketing, to może być ciekawa alternatywa dla klasycznych soundbarów i PC-towych zestawów 2.1.
Ale kluczowe będą dwie rzeczy: cena i realne wsparcie dla Tempest 3D AudioTech w nowych grach. Jeśli to wypali, to PlayStation nie tylko sprzedaje konsole, ale zaczyna też budować własny ekosystem audio – i to wcale nie jest głupi ruch.