Niemcy ponownie pokazują, że traktują esport na serio. Rząd federalny zatwierdził propozycję, która zakłada oficjalne uznanie esportu jako działalności non-profit. Teraz ustawa czeka już tylko na ostateczną zgodę Bundestagu.
Jeśli przejdzie – a wiele wskazuje, że tak się stanie – organizacje esportowe działające w Niemczech zyskają status zbliżony do tradycyjnych klubów sportowych. To oznacza nie tylko większe wsparcie ze strony państwa, ale także ulgi podatkowe i łatwiejszy dostęp do środków na rozwój.
Dlaczego to ważne?
Dla niemieckiej sceny to kolejny krok w stronę profesjonalizacji. Według danych E-Sport-Bund Deutschland rynek warty jest już 160 milionów euro rocznie, a ponad połowa tych pieniędzy pochodzi z umów sponsorskich. Warto pamiętać, że to właśnie Niemcy są dziś największym rynkiem esportowym w Europie – domem dla takich marek jak BIG, MOUZ czy G2 Esports.
Co więcej, Berlin od lat jest jednym z centralnych punktów esportowej mapy świata. To tu odbywają się najważniejsze turnieje Counter-Strike’a czy League of Legends, a w 2020 roku wprowadzono specjalną wizę esportową dla graczy spoza UE.
Pierwsze projekty ustawy były dalekie od ideału. Środowisko esportowe krytykowało je za zbyt restrykcyjne zapisy, które mogły utrudnić współpracę z tradycyjnym sportem, szczególnie w kontekście Olympic Esports Games 2027. Ostatecznie jednak dokument złagodzono i dziś propozycja wygląda znacznie bardziej sensownie.
Trend globalny
To, co dzieje się w Niemczech, wpisuje się w szerszy trend. Coraz więcej państw zaczyna dostrzegać potencjał esportu. Wielka Brytania powołała niedawno stanowisko Head of Video Games and Esports w ramach swojego resortu kultury. Pakistan w sierpniu podpisał pierwsze porozumienie w sprawie stworzenia narodowej polityki esportowej, a w planach jest nawet powołanie federacji.
Esport przestaje być „fanaberią młodzieży” – staje się pełnoprawnym sektorem gospodarki, kultury i sportu.
Podsumowanie
Jeśli Bundestag przyklepie ustawę, niemieckie organizacje esportowe dostaną potężny impuls do rozwoju. A to może oznaczać jeszcze więcej inwestycji, większą konkurencję i w konsekwencji – jeszcze wyższy poziom rozgrywek.
Nie ma co ukrywać – reszta Europy będzie musiała się do tego dostosować. Bo jeśli największy rynek w UE dostaje takie wsparcie od państwa, inne kraje nie będą mogły dłużej udawać, że esport to tylko „gry komputerowe”.