Hamburg od kilku dni żyje jednym wydarzeniem – The International 2025, czyli czternastą edycją najważniejszego turnieju Dota 2. Choć Team Liquid nie zdołał przedostać się do fazy Playoff po porażce z Tundra Esports, organizacja znalazła sposób, by i tak mocno zaznaczyć swoją obecność. Do niemieckiego miasta wjechał właśnie „Big Blue” – specjalny autobus-fan hub Liquidów.
Darmowy transport i coś więcej niż zwykły bus
Od 11 do 14 września fani mogą korzystać z darmowego transportu pomiędzy centrum Hamburga a Barclays Areną, gdzie toczą się mecze Playoff. To jednak tylko początek atrakcji. „Big Blue” nie jest zwykłym autobusem z logiem sponsora – to przestrzeń stworzona z myślą o fanach.
Na pokładzie można zostawić swój ślad, dosłownie – powstaje interaktywna muralowa kronika, do której każdy kibic może dopisać swoją historię.
Merch, nagrody i niespodzianki
Team Liquid wie, jak zbudować atmosferę wokół swoich projektów. W autobusie można kupić ekskluzywne gadżety i zdobyć limitowane nagrody, a do tego czekają „ukryte” aktywności, których szczegóły Liquid ujawnia stopniowo na swoich socialach.
To ruch dobrze znany z innych wielkich imprez esportowych – Team Vitality organizuje podobne atrakcje podczas VALORANT Champions Paris – ale trzeba przyznać, że skala i wykonanie „Big Blue” robią wrażenie.
Symbol obecności, mimo porażki
Warto zauważyć, że mimo braku w Playoffach, Team Liquid nie usuwa się w cień. Wręcz przeciwnie, angażuje się w TI na własnych zasadach, podtrzymując więź z fanami i pokazując, że esport to nie tylko wyniki, ale też społeczność i doświadczenie.
W świecie, gdzie aktywacje marek stają się coraz bardziej konkurencyjne, taki autobus to świetny sposób na „bycie w centrum wydarzeń” nawet bez udziału w samych rozgrywkach.
Co w Hamburgu?
Playoffy już wystartowały – osiem najlepszych drużyn walczy o 2,5 miliona dolarów w puli nagród i oczywiście o nieśmiertelną chwałę mistrza TI. Podczas gdy gracze skupiają się na draftach, metagame i presji sceny, kibice mogą liczyć na dodatkowe wrażenia dzięki takim projektom jak „Big Blue”. To dowód na to, że esport to już nie tylko rywalizacja w grze, ale także wielkie widowisko kulturalne.