Spotify od lat kojarzył się przede wszystkim z muzyką i podcastami, a nie z komunikacją między znajomymi. Do tej pory, jeśli chciało się podzielić ulubionym kawałkiem czy odcinkiem podcastu, najczęściej robiło się to przez Messengera, WhatsAppa czy Instagrama.
Teraz jednak platforma postanowiła pójść o krok dalej i wprowadza własny system wiadomości – i nie da się ukryć, że to ruch, który zbliża Spotify do bardziej społecznościowych aplikacji pokroju Discorda.
Jak to działa?
Na starcie funkcja jest dość ograniczona – dostępne są tylko czaty jeden na jeden i można je rozpocząć wyłącznie z osobami, z którymi wcześniej coś nas łączyło na Spotify. Może to być wspólna playlista, jam session, blend albo po prostu fakt, że jesteście razem na planie Family czy Duo. Żeby jednak rozmowa wystartowała, druga strona musi zatwierdzić zaproszenie.
Spotify pomyślało też o integracji z innymi platformami – jeśli ktoś podeśle nam link do utworu np. na Instagramie czy WhatsAppie, wystarczy w niego kliknąć, by zaakceptować prośbę do rozmowy. Działa też opcja zaproszenia kogoś przez link wysłany kontaktowi.
Funkcje i ograniczenia
Wiadomości w Spotify można znaleźć klikając w zdjęcie profilowe – tam pojawia się zakładka Messages. Oprócz standardowego czatu mamy też reakcje emoji na poszczególne wiadomości.
Co ważne, wiadomości są szyfrowane w spoczynku i w trakcie przesyłania, ale nie są objęte pełnym szyfrowaniem end-to-end, jak w przypadku Signala czy WhatsAppa. Spotify zastrzega sobie możliwość sprawdzania treści, a użytkownicy mogą zgłaszać naruszenia regulaminu.
Na razie tylko w wybranych krajach
Funkcja startuje póki co w Ameryce Łacińskiej i Południowej, dostępna dla osób powyżej 16 roku życia – i to wyłącznie w mobilnej wersji aplikacji. W najbliższych tygodniach ma jednak trafić do USA, Kanady, Brazylii, Europy, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. Co istotne – wiadomości będą dostępne zarówno dla użytkowników darmowych, jak i premium.
Spotify coraz bardziej społecznościowe
To nie pierwszy raz, kiedy Spotify próbuje dorzucić coś poza samym odtwarzaniem muzyki. W zeszłym roku pojawiła się możliwość komentowania podcastów, a wcześniej serwis testował bardziej „tiktokowy” feed z wideo. Niedawno VP ds. podcastów Maya Prohovnik sugerowała nawet, że komentarze mogą kiedyś trafić także pod same utwory.
Pytanie tylko, czy użytkownicy naprawdę tego chcą. Od miesięcy w sieci pojawiają się głosy, że interfejs Spotify staje się coraz bardziej przeładowany – ciężko się szybko dostać do muzyki, bo aplikacja zasypuje nas nowymi zakładkami, podpowiedziami i funkcjami. Dla wielu osób to powód, by przerzucić się na Apple Music czy Tidala, gdzie doświadczenie jest prostsze i bardziej przejrzyste.
Nowa era Spotify, czy zbędny bajer?
Moim zdaniem ten ruch ma sens, bo faktycznie sporo osób traktuje Spotify jako centrum muzycznych znajomości – wspólne playlisty czy blendy często budują społeczność wokół muzyki. Dodanie wiadomości to krok w stronę budowania „wewnętrznego Discorda” dla fanów audio. Ale z drugiej strony, jeśli Spotify nie zacznie lepiej balansować nowych funkcji, ryzykuje, że aplikacja stanie się zwyczajnie męcząca w obsłudze.
Na szczęście, jeśli ktoś nie ma ochoty na kolejne okienko do pisania, zawsze można wyłączyć tę opcję w ustawieniach (Settings > Privacy and social).