Kiedy patrzę na to, jak wyglądał esport dziesięć lat temu, a jak wygląda dzisiaj, to aż trudno uwierzyć, jak ogromny krok naprzód zrobiła cała branża. Sceny, milionowe pule nagród, stadiony pełne kibiców i transmisje bijące rekordy oglądalności – tego w 2015 roku praktycznie nie było. Ale wiecie, co było wtedy i jest nadal? Team Liquid.
To organizacja, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Ponad 20 lat historii na karku, a wciąż na topie. W ostatniej dekadzie ich rozwój był wręcz spektakularny – od kilku sekcji do prawdziwego gamingowego imperium z zespołami w LoL-u, Dota 2, CS-ie, Valorancie czy nawet w bardziej niszowych tytułach.
Dzisiaj Liquid to setki osób pracujących pod jednym szyldem, globalna rozpoznawalność i marka, którą kojarzą nawet ci, którzy esportem interesują się tylko przelotnie.
Nic dziwnego więc, że na tegorocznej gali Esports Awards to właśnie Team Liquid zostało wyróżnione jako Esports Organization of the Decade. I trzeba przyznać, że to tytuł w pełni zasłużony. Wystarczy przypomnieć sobie ich legendarne mecze w League of Legends podczas MSI, dominację w StarCraft II czy niepowtarzalne momenty z CS-a, kiedy walczyli z najlepszymi na świecie.
Ale Liquid to nie tylko wyniki. To również społeczność, twarze zawodników i streamerów, którzy stali się ikonami – od legend jak Nazgul czy TaZ (tak, mieli nawet polski akcent w składach), po współczesnych bohaterów sceny. To też organizacja, która rozumie, że esport to nie tylko rywalizacja, ale i kultura, rozrywka i biznes.
Patrząc w przyszłość, Team Liquid zapowiada, że nie zamierza tylko reagować na zmiany w branży, oni chcą być ich częścią i je współtworzyć. I patrząc na to, co zrobili do tej pory, wierzę im na słowo.