Kiedy pierwszy Mortal Kombat wszedł do kin w 2021 roku, fani serii mieli mieszane uczucia. Były momenty, które przypominały gry, ale brakowało klimatu i narracyjnej głębi, jaką od lat serwują odsłony NetherRealm.
Teraz nadchodzi Mortal Kombat 2 i choć obsada prezentuje się imponująco, wygląda na to, że film znów pójdzie na skróty, szczególnie jeśli chodzi o jedną postać – Barakę.
Baraka jako mięso armatnie
W materiałach promocyjnych widać jasno: Baraka stanie do walki z Johnnym Cagem i… raczej szybko polegnie. To klasyczne zagranie filmów akcji – trzeba pokazać stawkę, więc jeden z wojowników ginie na początku turnieju, żeby widz wiedział, że tu się nie żartuje.
Problem w tym, że w tej roli Baraka zostaje sprowadzony do przeciwnika na rozgrzewkę, a przecież w grach zyskał ostatnio naprawdę ciekawą i niespodziewanie głęboką historię.
Od potwora do tragicznego bohatera
W starych grach Baraka był typowym minionem – wiernym Tarkatanem, sługusem większych złoli. Niby efektowny, ale bez większej treści. Wszystko zmieniło się w Mortal Kombat 1 (2023), które zresetowało uniwersum.
Tam Baraka to były żołnierz i kupiec, który przez chorobę Tarkat stracił rodzinę i sam został wyrzutkiem. Zamiast być bezmyślnym potworem, stał się tragicznym, ale i heroicznym liderem swojego ludu. W grze pomagał bohaterom, walczył o godność Tarkatanów i był jedną z najbardziej zaskakujących postaci całej historii.
I teraz wyobraźcie sobie taki wątek na dużym ekranie – polityka Outworld, walka z chorobą, dramat jednostki zamkniętej w ciele potwora. To byłoby coś zupełnie innego niż kolejny festiwal CGI i krwawych fatalities.
Dlaczego film idzie inną drogą?
Odpowiedź jest prosta – przeładowana obsada. W Mortal Kombat 2 zobaczymy przynajmniej kilkunastu znanych wojowników, w tym powracających bohaterów z pierwszego filmu i nowe gwiazdy, jak Johnny Cage.
W takim tłumie nie ma miejsca na dłuższy, emocjonalny wątek Baraki. Łatwiej zrobić z niego efektowny punkt programu, który pokaże, że Cage potrafi walczyć, a stawka turnieju jest śmiertelnie poważna.
I niestety, z narracyjnego punktu widzenia to się spina. Johnny Cage ma być główną postacią, a Baraka pełni rolę wizualnie charakterystycznego przeciwnika. Tyle że to oznacza, iż kino zmarnuje ogromny potencjał, jaki NetherRealm zbudowało w ostatniej części gry.
Fani znów muszą liczyć na gry
Patrząc na to wszystko, można mieć wrażenie, że filmy Mortal Kombat wciąż pozostają kilka kroków za grami. NetherRealm od lat rozwija swoje uniwersum, daje bohaterom nowe charaktery i głębię, podczas gdy kino wraca do prostych schematów: dobry – zły – walczą – ktoś ginie.
Czy to źle? Niekoniecznie – fani brutalnych bijatyk dostaną swoje widowisko. Ale ci, którzy pokochali nowego Barakę z Mortal Kombat 1, raczej będą zawiedzeni. Bo wygląda na to, że w filmie znów zostanie tylko „tym gościem z ostrzami w rękach”, a nie pełnoprawnym bohaterem z krwi i kości.