Seria Call of Duty od lat balansuje między dwiema wizjami – bardziej realistycznym, militarnym shooterem a kolorowym festiwalem skórek rodem z kreskówki. W ostatnich latach ta druga opcja zaczęła mocno dominować i wielu fanów zaczęło się zastanawiać, czy „CoD” w ogóle pamięta jeszcze, czym był na początku.

Widać to było szczególnie przy premierze Modern Warfare III, które wielu graczy określało mianem „drogiego DLC do MWII”. Activision próbowało wtedy udobruchać społeczność, obiecując m.in. przenoszenie skórek i broni między odsłonami. Efekt? Jeszcze większe wrażenie, że gramy w ten sam produkt z lekkim retuszem.

Black Ops 7 – sytuacja powtarza się?

Kiedy ogłoszono Black Ops 7, fani od razu poczuli déjà vu. Rok po Black Ops 6 dostajemy kolejną odsłonę i to w momencie, kiedy konkurencja – w postaci Battlefielda 6 – stawia na realizm i powrót do bardziej „mil-simowego” klimatu. Zwiastun nowego CoD-a został przyjęty fatalnie. Wielu komentujących pisało wręcz, że sam trailer wystarczył, by zamówić konkurencyjnego Battlefielda.

Największy problem? Operatorzy i skórki. Kiedyś takie bonusy były dodatkiem – czasem Snoop Dogg, czasem jakiś horrorowy killer czy Mikołaj. Dziś natomiast mamy klimat przypominający Fortnite’a: zielone smoki, kreskówkowe postacie i absurd goniący absurd.

Activision robi krok wstecz

I tu niespodzianka. W najnowszej aktualizacji dla społeczności Activision ogłosiło, że Operatorzy, skórki i bronie z Black Ops 6 nie będą przenoszone do Black Ops 7. To duży zwrot w podejściu firmy, bo przecież właśnie na tych mikrotransakcjach zarabiają krocie. W uzasadnieniu padły ważne słowa:

„Black Ops 7 musi być autentyczne i zgodne z tożsamością serii.”

Brzmi obiecująco, szczególnie że w komunikacie pojawiło się też zapewnienie, że w nowej części bundles będą projektowane w duchu Black Ops, a nie festiwalu wszystkiego i niczego.

Oczywiście, coś za coś. XP tokeny i Gobblegums (czyli różne boosty i consumables) przeniosą się do nowej odsłony. Ale akurat ten element trudno traktować jako minus, bo nie zaburza klimatu gry.

Presja konkurencji i oczekiwania graczy

Nie oszukujmy się ta decyzja to nie tylko efekt „słuchania społeczności”. Battlefield 6 idzie w stronę realizmu i to właśnie to wymusza na Activision ruchy, które jeszcze rok temu byłyby nie do pomyślenia. Zdrowa konkurencja w FPS-ach to coś, czego naprawdę brakowało.

Jeżeli Treyarch i Activision faktycznie dotrzymają słowa, możemy dostać grę, która przypomni nam, czym była seria Black Ops w najlepszych momentach – mocna kampania, intensywny multiplayer i charakterystyczny klimat, zamiast parady kreskówkowych skinów.

Co dalej z Black Ops 7?

Premiera Call of Duty: Black Ops 7 zaplanowana jest na 14 listopada, a otwarta beta wystartuje już w październiku. To będzie kluczowy test – nie tylko dla samej gry, ale też dla tego, czy Activision naprawdę wyciąga wnioski z krytyki.

Sam jestem ciekaw, jak zostanie zbalansowana nowa mechanika Omnimovement, która w Black Ops 6 wzbudziła sporo kontrowersji, ale też nadała grze świeżości. Jeśli połączymy to z bardziej stonowanym podejściem do skórek i „immersją”, o której mówi Activision, to może wreszcie doczekamy się CoD-a, który nie będzie wyglądał jak parodia samego siebie.