To chyba jeden z ciekawszych newsów ostatnich miesięcy dla fanów esportu. PlayStation sprzedało swoje udziały w EVO – największym turnieju bijatyk na świecie. Nie oznacza to jednak końca współpracy, bo SIE (Sony Interactive Entertainment) zostaje globalnym sponsorem imprezy do 2028 roku. Ale właścicielem już nie są.

Jak to w ogóle było z tym EVO i Sony?

Sony kupiło EVO w 2021 roku, choć tak naprawdę nie było jedynym właścicielem. Robili to wspólnie z firmą RTS, specjalizującą się w esporcie. Wtedy padły zapewnienia, że „inne bijatyki, nie tylko na PlayStation, będą miały swoje miejsce na scenie EVO”. Tyle że rzeczywistość była inna, żaden tytuł spoza PlayStation nie trafił do głównych turniejów.

Z drugiej strony, trzeba oddać sprawiedliwość – Sony rzeczywiście rozwinęło imprezę. W 2023 roku odbyło się największe EVO w historii, z rekordową liczbą 9 182 uczestników.

Bijatyki mają się świetnie, ale…

Paradoks polega na tym, że bijatyki są dziś w najlepszej kondycji od lat, sprzedaż, liczba graczy, poziom esportu – wszystko wygląda świetnie. A jednak w porównaniu do gigantów pokroju LoL Worlds czy CS Majors, EVO wypada blado. Nie ta skala, nie te pieniądze, nie ta oglądalność. Sony chciało to zmienić, ale ostatecznie nie udało się przebić szklanego sufitu.

Kto teraz przejmuje pałeczkę?

Udziały PlayStation w EVO przejęło NODWIN Gaming – indyjska organizacja esportowa, która ma spore doświadczenie w organizacji turniejów na całym świecie. Co ciekawe, Sony Group (czyli „główna” spółka-matka PlayStation) też ma w NODWIN swoje udziały, więc do końca się od EVO nie odcina.

Na pokładzie zostaje również RTS, a dodatkowo pojawia się nowy, gruby gracz – Qiddiya z Arabii Saudyjskiej, która już wcześniej była globalnym partnerem EVO. Innymi słowy, pieniądze i inwestorzy się zgadzają. To tylko PlayStation Interactive się wycofuje i kieruje swoją uwagę gdzie indziej.

Czy wróci Super Smash Bros.?

To pytanie pojawi się zawsze, kiedy mówimy o EVO. Odpowiedź? Raczej nie. Nintendo ma swoje podejście do esportu i, delikatnie mówiąc, nie spieszy im się do wspierania własnej sceny. Ale teoretycznie, pod nowym zarządem, możliwości powrotu Smash Bros. są większe niż za czasów PlayStation.

Co to oznacza dla przyszłości EVO?

Moim zdaniem to krok w dobrym kierunku. Sony próbowało zrobić z EVO markę o globalnym znaczeniu na miarę LoLa czy CS-a, ale to było zadanie ponad ich możliwości. NODWIN i RTS to firmy, które od lat robią esport w różnych grach i mają know-how, którego Sony zwyczajnie nie miało. Jeśli ktoś może popchnąć EVO do przodu – to właśnie oni.

A że PlayStation oficjalnie zmienia swój model biznesowy – mniej skupienia na sprzęcie, więcej na „platform engagement” i usługach – to sprzedaż udziałów w EVO wpisuje się w ten szerszy plan.