Marvel Tōkon: Fighting Souls to tytuł, który na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejna próba odgrzania formuły Marvel vs. Capcom. Ale wystarczy kilka minut z wersją demonstracyjną, by zrozumieć, że Arc System Works i Sony Interactive Entertainment nie idą na łatwiznę. Podczas Evo 2025 w Las Vegas można było po raz pierwszy zagrać w ten nadchodzący tytuł i… cóż, może być grubo.
Nie kolejny klon Marvel vs. Capcom
Zapomnijcie o klasycznym stylu 2v2 czy 3v3 znanym z serii Capcomu. Tōkon to bijatyka 4v4, ale nie w sensie chaosu na ekranie. Każda postać w drużynie pełni konkretną rolę: głównego wojownika (point), pomocnika z dystansu (projectile assist), pomocnika wertykalnego (vertical assist) i ankera, czyli ostatniego ratunku. Ale nie od razu mamy dostęp do wszystkich – i tu właśnie zaczyna się zabawa.
Zaczynamy tylko z postacią główną i jednym asystentem. Resztę odblokowujemy w trakcie walki, wykonując tzw. wall breaks, czyli rozbijając przeciwnika o ściany areny. Jeśli brzmi to znajomo, to pewnie graliście w Guilty Gear Strive – ten mechanizm został tam świetnie przyjęty i tutaj również działa jak należy.
Styl walki: znajomy, ale świeży
Dla fanów bijatyk Arc System Works nie będzie zaskoczeniem, że sterowanie opiera się na schemacie lekki–średni–ciężki–specjalny atak. Jest szybko, jest efektownie, ale jednocześnie – dzięki inteligentnemu systemowi asyst i kontr – walki potrafią być zaskakująco taktyczne.
Każda decyzja, każde ustawienie się na mapie ma znaczenie. Chcesz zdobyć kolejną postać do drużyny? Musisz wepchnąć przeciwnika w ścianę. Chcesz uniknąć utraty przewagi? Trzymaj się z dala od rogów.
Oprawa graficzna? Anime meets Marvel
Pod względem wizualnym Tōkon to uczta dla oka. Arc System Works wykorzystuje tu całe swoje doświadczenie z animowaną estetyką, ale nie zapomina o korzeniach postaci. Iron Man wygląda jak mecha z Gundama, Star-Lord mógłby spokojnie wskoczyć do jakiegoś shōnena, ale mimo to wszyscy są natychmiast rozpoznawalni i wierni komiksowemu DNA.
Na jedynej dostępnej arenie – Nowym Jorku – znalazło się nawet miejsce na ciche cameo Matta Murdocka, co tylko pokazuje, że twórcy wiedzą, dla kogo robią tę grę.
Przemyślana dostępność
To, co wyróżnia Marvel Tōkon: Fighting Souls, to balans między dostępnością a głębią. Gra jest intuicyjna – nawet ktoś, kto nie żyje bijatykami, szybko załapie podstawy. Ale im dłużej grasz, tym więcej „warstw” taktyki zaczynasz dostrzegać. To nie jest button masher. To tytuł, który nagradza refleks, przewidywanie i dobre zarządzanie zasobami.
Podsumowanko
Premiera zapowiedziana na 2026 rok, na razie tylko PlayStation 5 i PC. Nie wiadomo jeszcze, ilu bohaterów finalnie znajdzie się w rosterze, ale biorąc pod uwagę Marvelowski potencjał i styl ArcSys, można spodziewać się solidnej mieszanki klasyków i mniej oczywistych postaci.
Dla fanów bijatyk – to może być jedna z najważniejszych premier przyszłego roku. Dla fanów Marvela – w końcu coś świeżego, co nie próbuje być kolejnym odgrzewanym crossoverem. Dla sceny esportowej? Jeśli balans dopisze i support po premierze będzie solidny, Tōkon może zawalczyć o miejsce na najważniejszych turniejach. A to nie zdarza się codziennie.
Warto mieć ten tytuł na radarze.