EA i DICE właśnie pokazali, co tak naprawdę szykują dla fanów militarnego chaosu. Podczas specjalnego streama przedstawili szczegóły trybu multiplayer w Battlefield 6, zapowiedzieli otwartą betę, a także podali datę premiery. I powiem szczerze – wygląda na to, że po latach kombinowania i kontrowersyjnych decyzji, seria wreszcie wraca na właściwe tory.
Wszystko można zniszczyć
Tym razem destrukcja to nie tylko slogan marketingowy. W Battlefield 6 niemal wszystko na mapie da się rozwalić – budynki, mosty, piętra, a nawet całe fragmenty mapy mogą się zmienić w gruz w czasie jednej rundy.
W praktyce oznacza to, że mapa nie jest już tłem – ona reaguje na każdą akcję. Zestrzelisz śmigłowiec? Może spaść na dach budynku i go zdemolować. Zdetonujesz ładunek pod mostem? To już nie ma przejścia. Wracamy więc do tego, co kiedyś wyróżniało Battlefielda od konkurencji – żyjącego pola walki.
9 map na start i więcej w drodze
Na premierę dostaniemy 9 map, w tym między innymi: Liberation Peak, Siege of Cairo, Operation Firestorm czy New Sobek City. Te mapy były intensywnie testowane w ramach programu Battlefield Insider, co daje nadzieję, że problemy z premiery Battlefield 2042 nie powtórzą się. EA i DICE wyciągnęli wnioski i zamiast biec za trendami, skupili się na feedbacku graczy.
Klasy wracają, bohaterowie idą w odstawkę
Wielu graczy nie mogło przełknąć systemu „bohaterów” w 2042. Battlefield 6 przywraca klasyczny podział na klasy:
- Engineer: naprawia i niszczy pojazdy
- Recon:: snajper i zwiadowca
- Support: medyk i dostawca amunicji
- Assault: pierwsza linia, maksymalna siła ognia
To klasyczny system, który działał przez lata i który naturalnie buduje współpracę w zespole. Dobrze widzieć, że twórcy zrezygnowali z eksperymentów, które nie wypaliły.
Mnóstwo trybów gry
Standardy jak Conquest, Breakthrough, Rush czy Team Deathmatch wracają, ale pojawiają się też nowe rzeczy. Escalation to świeży tryb, który prowadzi graczy przez coraz bardziej intensywne fazy walki aż do finałowego starcia. Na horyzoncie jest też nowy Battle Royale od Ripple Effect, ale na razie EA trzyma szczegóły w tajemnicy.
Nie zabrakło również trybu Portal, który pozwala tworzyć własne zasady, mapy i tryby. To coś, co może dać grze drugie życie, szczególnie jeśli społeczność się zaangażuje.
Otwarta beta – największa w historii serii
Beta startuje w dniach 9–10 sierpnia i 14–17 sierpnia, ale wcześniejszy dostęp (od 7 sierpnia) można zdobyć przez Twitch Drops – wystarczy godzinę oglądać jednego ze streamerów Battlefielda. Grę będzie można sprawdzić na PC, PS5, Xbox Series X/S. Jeśli EA mówi, że to największa beta w historii serii, to można zakładać, że szykują się naprawdę konkretne testy.
Premiera i cena
Battlefield 6 zadebiutuje 10 października 2025 na PC, PS5, Xbox Series X i S. Na PC gra będzie kosztować 299 zł za edycję Standardową oraz 429 zł za edycję Phantom z cyfrowymi dodatkami.
Wersja na konsole została wyceniona na 339 zł (Standard) i 469 zł (Phantom).
Nie ma więc mowy o sztucznie zawyżonych cenach, które sugerowały wcześniejsze przecieki – EA postawiło na przejrzystość i typowe widełki cenowe dla dużych premier.
Battlefield wraca do formy?
Po tym, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy, wygląda na to, że EA naprawdę zrozumiało, co nie działało w poprzednich odsłonach. Cytując Byrona Beede z EA: „Wracamy do naszej piaskownicy totalnej wojny, zbudowanej przez cztery zespoły, które działają jak jedna drużyna.” I rzeczywiście – DICE, Ripple Effect, Criterion i Motive zdają się działać razem, a nie obok siebie.
Jeśli finalna wersja gry będzie wyglądać tak dobrze, jak to, co pokazali teraz, to Battlefield może znów stać się serią, o której się mówi – i to w pozytywnym sensie.
Jeśli tylko destrukcja okaże się tak efektowna i znacząca, jak obiecano, a klasy i mapy zadziałają jak trzeba – to będziemy mieć w październiku naprawdę solidny powrót do korzeni.