Temat cyfrowej własności gier wraca jak bumerang, a wszystko za sprawą inicjatywy „Stop Killing Games”, która w ostatnich miesiącach zyskała na sile. Pomysł wyszedł od YouTubera Rossa Scotta, który nie krył frustracji po tym, jak Ubisoft wyłączył serwery gry The Crew, co de facto oznaczało, że płatna, pełnoprawna produkcja przestała istnieć. Nie było trybu offline, nie było żadnej alternatywy. Koniec gry. Dosłownie.
Ponad 1,4 miliona podpisów
Scott wystartował z petycją i… gracze nie zawiedli. Już ponad 1,43 miliona osób podpisało się pod apelem do Komisji Europejskiej, by stworzyła ramy prawne, które zmuszą wydawców do zagwarantowania dostępności kupionych gier, nawet jeśli serwery zostaną wyłączone.
Ubisoft się tłumaczy
W związku z rosnącym naciskiem ze strony społeczności, głos w sprawie zabrał Yves Guillemot, CEO Ubisoftu. Podczas spotkania z inwestorami przyznał, że cała branża zmaga się z tym problemem, a Ubisoft „szuka rozwiązań”. Efektem tych poszukiwań jest zapowiedź trybów offline do The Crew 2 oraz The Crew Motorfest, czyli tytułów, które do tej pory również wymagały stałego połączenia z siecią.
Guillemot podkreślił, że każda gra to „usługa”, a nic nie jest wieczne. Przyznał, że firma stara się informować graczy o tym, jak długo tytuł będzie wspierany i jakie są jego ograniczenia. Ale jednocześnie jasno powiedział: „nie możemy wspierać gier w nieskończoność”.
Trudna prawda o cyfrowym rynku
I tu pojawia się sedno problemu. W świecie fizycznych nośników kupiona gra należała do nas – mogliśmy ją odpalić 20 lat później, jeśli tylko mieliśmy działającą konsolę czy komputer. Dziś, nawet jeśli płacimy pełną cenę, nasz dostęp do gry zależy od łaski wydawcy i stanu infrastruktury sieciowej. A jeśli ta przestanie działać – gra znika. Bez ostrzeżenia.
Warto pamiętać, że wiele starszych narzędzi programistycznych wykorzystywanych przy produkcji gier po dekadzie staje się niekompatybilnych, co utrudnia lub uniemożliwia dalsze wsparcie. Ale to nie zmienia faktu, że gracze domagają się większej przejrzystości i realnych gwarancji.
Czy będzie przełom?
Komisja Europejska musi zająć się petycją, skoro przekroczono wymaganą liczbę podpisów. Jakie będą tego konsekwencje? Trudno powiedzieć. Możliwe, że powstaną nowe przepisy. Możliwe też, że wydawcy zaczną oferować tryby offline jako standard, zamiast wyjątku.
Do 31 lipca 2025 roku można jeszcze podpisać petycję „Stop Killing Games”. To nie jest tylko walka o The Crew. To walka o całą przyszłość gier cyfrowych, ich dostępność i uczciwość względem konsumentów.
Dla wielu graczy to pierwszy raz, kiedy czują, że mogą coś realnie zmienić w świecie gier. Oby.