Temat “zabijania gier” wraca jak bumerang, ale tym razem sprawa nabiera wyjątkowego rozgłosu. Nicolae Ștefănuță, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, oficjalnie poparł kampanię Stop Killing Games, stając po stronie graczy z całej Europy.
Ubisoft wyłączył The Crew i rozpętała się burza
Cała akcja rozpoczęła się, gdy Ubisoft postanowił wyłączyć serwery gry The Crew. To nie był zwykły koniec wsparcia – ponieważ tytuł wymagał stałego połączenia z siecią, gracze z dnia na dzień stracili możliwość uruchomienia gry, którą wcześniej kupili za własne pieniądze. Dla wielu to była kropla, która przelała czarę goryczy.
Tak powstało Stop Killing Games – europejskie obywatelskie porozumienie, którego celem jest wypracowanie przepisów chroniących konsumentów przed podobnymi praktykami. W końcu jeśli kupujesz grę, powinna ona należeć do ciebie na zawsze, prawda?
Ponad 1,3 miliona podpisów i wsparcie z Brukseli
Do tej pory inicjatywę wsparło już ponad 1,3 miliona Europejczyków. To ogromny sukces, ale organizatorzy celują w 1,4 miliona podpisów – część złożonych głosów może okazać się nieważna (np. przez obywatelstwo spoza UE), a tylko przekroczenie tego progu gwarantuje, że temat trafi na biurka Komisji Europejskiej.
Nicolae Ștefănuță nie tylko wyraził słowne poparcie, ale również sam podpisał petycję. – “Stoję po stronie ludzi, którzy rozpoczęli tę inicjatywę. Podpisałem i będę ich wspierał. Gra, raz sprzedana, należy do klienta, a nie do firmy” – podkreślił polityk.
Nawet jeśli Komisja Europejska podejmie temat, nie oznacza to jeszcze, że powstaną nowe przepisy. Na razie pewne jest jedno – problem “uśmiercania” gier wreszcie trafi do publicznej debaty na najwyższym szczeblu.
Petycję można jeszcze podpisać do końca lipca. To być może ostatnia szansa, by pokazać, że gracze nie są bezsilni wobec gigantów branży.