Lee „Faker” Sang-hyeok po raz siódmy w karierze staje przed szansą na zdobycie trofeum Mid-Season Invitational. Legendarny mid-laner T1, który już w piątek o 2:00 w nocy czasu polskiego zmierzy się z chińskim zespołem CTBC Flying Oyster, podchodzi do turnieju z nietypową filozofią.
Motywacja ponad wszystko
Zamiast skupiać się na kolejnych trofeach do kolekcji, Faker ma zupełnie inny cel na MSI 2025. W rozmowie z Esports Insider przyznał wprost: „Dla mnie najważniejsze jest inspirowanie przyjaciół poprzez dobre występy”. To podejście pokazuje, jak bardzo dojrzał jako zawodnik i osoba po ponad dekadzie na szczycie.
Koreańczyk nie pozostawia nic przypadkowi w przygotowaniach. Regularny sen i dwukrotna codzienna medytacja to elementy, które mają mu pomóc w osiągnięciu optymalnej formy na scenie w Vancouver. To ciekawe, że jeden z najbardziej mechanicznie uzdolnionych graczy w historii League of Legends tak dużo uwagi poświęca aspektom mentalnym.
Siedmiokrotny uczestnik, wiecznie głodny
Faker ma już na koncie pięć tytułów mistrzowskich Worlds i dwa MSI, więc trudno o bardziej utytułowanego gracza w historii LoL-a. Mimo to, podczas gdy inni mogliby już odpoczywać na laurach, 28-latek wciąż szuka nowych wyzwań i motywacji.
Gdy zapytano go o graczy z fazy Play-In, którzy przypominają mu siebie z młodych lat, odpowiedział dyplomatycznie: „To dopiero początek turnieju, więc nie mogę wskazać konkretnych zawodników. Ale w dalszych fazach na pewno spotkamy wartościowych przeciwników”. Typowy Faker – skromny, ale pewny siebie.
Człowiek legenda
Interesującym aspektem wywiadu było spojrzenie na prywatną stronę Fakera. Opisuje siebie jako osobę naturalnie spokojną i cichą, co tłumaczy jego profesjonalny wizerunek na scenie. To kontrastuje z często wybuchowym charakterem młodych talentów, którzy dopiero wchodzą do profesjonalnej sceny.
Szczególnie zabawne było jego wyznanie dotyczące celebrytów. Faker przyznał, że rzadko śledzi media i często nie rozpoznaje sławnych osób, które chcą się z nim spotkać. Jedynym wyjątkiem, który zapadł mu w pamięć, było spotkanie z Son Heung-minem z Tottenhamu po zdobyciu piątego tytułu Worlds. Piłkarz podobno okazał się jego wielkim fanem.
Wizja idealnej gry
Na koniec Faker podzielił się ciekawą wizją. Gdyby miał stworzyć własną grę, byłaby bardzo trudna i wymagająca, żeby gracze czuli prawdziwą satysfakcję z pokonania wyzwań. Brzmi jak coś, co wymyśliłby ktoś, kto całe życie poświęcił perfekcjonizmowi w grach.
MSI 2025 to kolejna szansa dla T1 na udowodnienie, że są najlepsi na świecie. Dla Fakera to może być jeden z ostatnich turniejów na takim poziomie – w końcu kariera nie trwa wiecznie, nawet dla „Nieśmiertelnego Króla Demonów”. Tak czy inaczej, niezależnie od wyniku, Faker już teraz inspiruje miliony graczy na całym świecie swoim podejściem do gry i życia.