Czasami słyszy się historie, które brzmią jak scenariusz z jakiejś komedii kryminalnej. Ta z Kalifornii to właśnie jeden z takich przypadków. Mężczyzna z hrabstwa Marin został aresztowany za kradzież gier na Nintendo Switch z siedmiu różnych bibliotek publicznych, a łączna wartość skradzionych tytułów wyniosła około 10 tysięcy dolarów.

To, co wyróżnia tę sprawę, to nie tylko skala kradzieży, ale też miejsce przestępstwa. W Stanach Zjednoczonych biblioteki publiczne często oferują wypożyczanie gier wideo – praktyka, która w Polsce dopiero raczkuje, ale za oceanem jest już standardem w wielu miejscach. To świetna inicjatywa, która pozwala mieszkańcom na dostęp do najnowszych tytułów bez konieczności wydawania setek dolarów rocznie.

Niestety, nasz bohater postanowił wykorzystać ten system w sposób, który zdecydowanie nie był przewidziany przez bibliotekarzy. Sheriff z hrabstwa Marin poinformował na Facebooku, że sprawca działał systematycznie, odwiedzając różne placówki i kradnąc głównie tytuły na Nintendo Switch.

Jeśli przyjmiemy średnią cenę gier na Switch wynoszącą 50-60 dolarów (a najnowsze tytuły na Switch 2 kosztują już 80 dolarów), mówimy o kradzieży około 150-200 gier. To imponująca kolekcja, którą można by spokojnie nazwać jedną z większych w okolicy.

Sprawa ma swój finał – złodziej został aresztowany i czeka go proces sądowy. Prawdopodobnie będzie musiał zapłacić znaczną odszkodowanie, a czy część skradzionych gier zostanie odzyskana, pozostaje niewiadomą.