Kto by pomyślał, że zespół za kilkadziesiąt milionów dolarów wyleci z Majora już w drugim etapie? A jednak. Team Falcons pokazali w Austin, że pieniądze to nie wszystko, przegrywając z MIBR w sposób, który długo będzie im się śnił po nocach.

No i mamy to. Falcons, którzy jeszcze miesiąc temu grali jak bogowie i byli o włos od pokonania Vitality w dwóch finałach z rzędu, właśnie pokazali jedną z najgorszych imprez w swojej historii. Porażka 1-2 z MIBR to nie tylko koniec Austin Major, ale przede wszystkim gigantyczna kompromitacja dla zespołu, który miał tutaj walczyć o tytuł.

Pięciu na trzech i kompletny meltdown

Okej, trzeba to jasno powiedzieć – to co się stało w drugiej dogrywce na Inferno, to była masakra mentalna. Falcons mają 5v3 jako T-ki, bomba podłożona na B, i co? I sypią się kompletnie.

Brnz4n z MIBR po prostu zniszczył ich jak huragan. TeSeS robi jakiś dziwny peek na Banana, m0NESY chybia z AWP-a (co się praktycznie nie zdarza), a Brazylijczyk zbiera cztery fragi jakby to był deathmatch. NiKo i Magisk padają jak kręgle, a wszyscy siedzący przed monitorami tylko się gapią z niedowierzaniem.

To był moment, w którym wszystko się rozleciało. Nie pierwszy raz widzimy, jak topowe zespoły się sypią pod presją, ale u Falcons wyglądało to szczególnie bolesne.

„Nie do przyjęcia” – NiKo wszystko mówi

NiKo po meczu wyglądał jak ktoś, kto właśnie zobaczył duchy. I szczerze? Rozumiem go. Facet gra na najwyższym poziomie od lat, ma w teamie m0NESY-ego, Magisk-a, teoretycznie wszystko powinno grać, a tu znowu Major umyka.

„To jest nie do przyjęcia, żeby zespół jak nasz sypnął się w tak kluczowym momencie” – powiedział po meczu, i słychać było w tym frustrację lat bez Majora.

M0NESY z kolei był jeszcze bardziej przygnębiony. Na Telegramie napisał tylko: „Okropny mecz na Majorze. Smutne zakończenie sezonu. Bardzo rozczarowany sobą.” Krótko i na temat – chłopak wie, że zespół zawiódł na całej linii.

Od herosów do zerosów w miesiąc

Najśmieszniejsze (a właściwie najsmutniejsze) w tym wszystkim jest to, że jeszcze niedawno Falcons byli na fali. Dwa finały z Vitality, gdzie grali naprawdę niezły CS, dobry występ na IEM Dallas – wszystko wskazywało na to, że w Austin będą walczyć o miano najlepszego zespołu świata.

Tymczasem dostali reality check już w pierwszym meczu od B8. Potem Lynn Vision ich przejechało na Nuke, i nagle okazało się, że są o krok od wylotu. Tylko zwycięstwo z OG dało im jeszcze nadzieję, ale MIBR skutecznie ją pogrzebało.

Co dalej z tym składem?

Teraz pewnie będzie klasyka – plotki o zmianach, spekulacje, kto zostanie, kto odejdzie. Już przed turniejem mówiło się o kyousuke, japońskim talencie, który podobno jest na radarze organizacji. Po takiej wpadce te rozmowy mogą się bardzo przyspieszyć.

NiKo ma już 27 lat i każdy Major może być ostatnią szansą. M0NESY jest młody, ma czas, ale i jemu ta porażka na pewno będzie ciążyć. Reszta składu? Cóż, każdy będzie musiał się zastanowić, co poszło nie tak.

Harsh reality check

CS to sport bezlitosny. Możesz mieć najlepszy aim świata, najdroższych graczy, najlepszego trenera, a i tak jeden zły peek potrafi wszystko zrujnować. Falcons to idealny przykład na to, że forma to nie jest coś, co można kupić za pieniądze.

Austin Major 2025 zapisze się jako turniej szalonych niespodzianek, ale dla fanów Falcons to przede wszystkim bolesna lekcja pokory. Czasami po prostu nie wychodzi, nawet jeśli wszystko wydaje się idealne.