Hu „SwordArt” Shuo-Chieh, 28-letni tajwański support, oficjalnie zakończył swoją karierę, ogłaszając to w emocjonalnym wideo na swoim profilu Weibo. To koniec jednej z najbarwniejszych i najdłuższych karier w historii League of Legends, która rozpoczęła się w 2013 roku.

Od średnioszklanej pasji do światowych finałów

SwordArt często powtarzał, że gdy zaczynał swoją przygodę z LoL-em, był tylko uczniem gimnazjum, który uwielbiał grać w gry. Nigdy nie przypuszczał, że ta pasja zaprowie go aż na szczyt światowego esportu. Jego pseudonim, jak się okazuje, pochodzi od popularnej serii light novel „Sword Art Online” – ciekawostka, która pokazuje, jak bardzo popkultura japońska wpływała na młodych graczy tamtych czasów.

Tajwańczyk szybko zrobił sobie nazwisko w Flash Wolves, drużynie która stała się synonimem dominacji w regionie LMS. Wraz z zespołem zdobył aż sześć tytułów mistrzowskich między 2016 a 2018 rokiem, co do dziś pozostaje imponującym wyczynem. To właśnie w barwach Flash Wolves SwordArt po raz pierwszy pokazał światu, że Tajwan potrafi konkurować z najlepszymi.

Międzynarodowe sukcesy i historyczne momenty

Mimo że Flash Wolves często kończyły swoją przygodę w ćwierćfinałach Worlds, trzykrotnie dotarły do półfinałów MSI (2016, 2017, 2018), co było ogromnym sukcesem dla regionu LMS. SwordArt wspominał te turnieje jako jedne z najlepszych momentów swojej kariery – zespół grał wtedy z taką swobodą, że „nawet śpiewali piosenki podczas meczów”.

Prawdziwym przełomem w karierze SwordArta był jednak transfer do Suning w 2018 roku. W chińskim LPL-u Tajwańczyk osiągnął swój największy sukces – finał Worlds 2020, gdzie Suning uległo DAMWON Gaming 1-3. Ten mecz SwordArt opisuje jako swój „najbardziej pamiętny moment”, mimo że zakończył się porażką.

Stał się wtedy pierwszym graczem z regionu LMS/PCS, który zagrał w finale Worlds od czasów triumfu Taipei Assassins w 2012 roku.

Rekordowy kontrakt i rozczarowania w Ameryce

Przełom 2020/2021 roku przyniósł SwordArtowi życiowy kontrakt z TSM – dwuletnia umowa o wartości 6 milionów dolarów uczyniła go najlepiej opłacanym graczem w historii północnoamerykańskiego LCS. To był moment, gdy cały świat esportu mówił o „tajwańskim fenomenie”.

Niestety, amerykańska przygoda okazała się jednym z większych rozczarowań w karierze supporta. TSM nie zakwalifikowała się na Worlds 2021, a zespół nie funkcjonował tak, jak wszyscy oczekiwali. SwordArt zdecydował się odejść z TSM po zaledwie roku, rezygnując z 3 milionów dolarów przewidzianych na drugi rok kontraktu. To pokazuje, jak bardzo zależało mu na sportowych sukcesach, a nie tylko na finansowym zabezpieczeniu.

Schyłek kariery i poszukiwanie sensu

Ostatnie lata kariery SwordArta to ciągłe poszukiwanie formy i miejsca na mapie esportowej. Wrócił do Chin, grał w Anyone's Legend i Ultra Prime, później próbował szczęścia w CTBC Flying Oyster, a ostatecznie zakończył karierę w Vikings Esports w lidze LCP na początku 2025 roku.

W swoim pożegnalnym wideo SwordArt porównał swoją karierę do fali – „miała wzloty i upadki, ale dla mnie to było ważne i niezapomniane doświadczenie”. Te słowa doskonale oddają ducha tej nietuzinkowej kariery. Support zaznaczył również, że nie zamierza zniknąć ze sceny esportowej, ale będzie „podążał w innym kierunku” – szczegóły pozostają tajemnicą.

Dziedzictwo tajwańskiej legendy

SwordArt to jeden z ostatnich przedstawicieli pierwszej generacji profesjonalnych graczy League of Legends. Przez ponad dekadę utrzymywał wysoki poziom gry, adaptując się do zmieniających się meta i wymagań współczesnego esportu. Jego wpływ na rozwój roli supporta jest nie do przecenienia – wielu młodych graczy uczyło się, obserwując jego positioning i decision making.

Tajwańczyk stał się kluczową postacią dla swojego regionu i wielokrotnie demonstrował światowy poziom na międzynarodowych turniejach. W czasach, gdy regiony LMS i PCS walczyły o przetrwanie w cieniu potęg z Korei i Chin, SwordArt był ambasadorem tajwańskiego esportu.

Co po karierze?

Choć szczegóły przyszłości SwordArta pozostają nieznane, jego doświadczenie i wiedza z pewnością będą cenne dla całej branży esportowej. Czy zostanie coachem? Może analitykiem? A może całkowicie zmieni branżę? Jedna rzecz jest pewna – po 12 latach na najwyższym poziomie zasłużył na odpoczynek i czas na przemyślenia.