Jeśli myślałeś, że największa liga LoL-a na świecie ma się świetnie, to mam dla Ciebie szokujące wieści. Koreańska LCK, mimo rekordowych wyników oglądalności i statusu najbardziej prestiżowej ligi League of Legends, znajduje się w finansowym bagnie. Mówimy tu o stratach rzędu 30 milionów dolarów w ciągu zaledwie trzech lat.
Krwawienie nie ustaje
Spójrzmy na liczby, bo te są bezlitosne:
- 2022: 8,1 miliarda KRW (około 5,6 miliona dolarów)
- 2023: 13,2 miliarda KRW (około 9,2 miliona dolarów)
- 2024: 28,5 miliarda KRW (około 19,8 miliona dolarów)
Łącznie daje to astronomiczną kwotę 42,7 miliarda wonów koreańskich (prawie 30 milionów dolarów). Co gorsza, sam rok 2024 przyniósł większe straty niż dwa poprzednie lata razem wzięte. Jednocześnie przychody spadły z 27,9 miliarda KRW w 2022 do zaledwie 11,4 miliarda KRW w 2024. Mówiąc prościej – kasa wpada znacznie wolniej, a wylatuje coraz szybciej.
Miliony oglądających, ale gdzie te pieniądze?
I tu dochodzimy do paradoksu – LCK bije rekordy popularności. W tym roku transmisje z największych meczów oglądało ponad 2 miliony widzów jednocześnie. Koreańskie rozgrywki to wciąż esportowa ekstraklasa z T1 na czele, prawdopodobnie najpopularniejszą organizacją esportową na świecie. Liczby rosną, fani szaleją, a kasa… wyparowuje.
Eksperci finansowi nie owijają w bawełnę – jeśli LCK nie znajdzie sposobu na dywersyfikację źródeł przychodów, liga może po prostu upaść. I nie są to czcze gadanie – kierunek, w którym zmierza ta finansowa lokomotywa, prowadzi prosto w przepaść.
Co poszło nie tak?
Jednym z głównych ciosów dla ligi było zerwanie umowy na wyłączność streamingową z chińską platformą Huya. Ta współpraca przez lata stanowiła finansowy filar LCK. Bez tych pieniędzy sytuacja błyskawicznie się pogorszyła.
Do tego dochodzą rosnące koszty utrzymania zespołów. Riot, będący 100% właścicielem LCK Corporation, zmniejszył opłaty członkowskie i wprowadził podział zysków, żeby pomóc drużynom utrzymać się na powierzchni. Niestety, to wszystko odbija się na oficjalnych wynikach finansowych.
Swoje trzy grosze dorzuciła też organizacja Valorant Champions Seoul w arenie LoL Park, generując dodatkowe koszty operacyjne, które obciążyły finanse LCK Corporation. Możliwe, że dla całego Riotu był to interes opłacalny, ale w księgach LCK widnieje jako strata.
Trwałe zmiany w ekosystemie esportowym
„Mimo rosnącego wpływu esportu, LCK nie znalazło jeszcze stabilnej struktury przychodów. Zespoły, które inwestowały przez lata, mają teraz ogromne trudności, a w rezultacie koszty, które musi ponosić Riot Korea, stale rosną” – informuje południowokoreańska publikacja finansowa DealSite.
Riot Games w 2025 roku przeprowadził masową restrukturyzację niemal wszystkich profesjonalnych lig LoL-a, próbując znaleźć bardziej zrównoważony model biznesowy. Jednak patrząc na spadającą oglądalność większości lig poza LCK, można przypuszczać, że sytuacja w innych regionach może być jeszcze gorsza.
Co dalej?
Sytuacja nie jest łatwa, ale też nie beznadziejna. LCK to wciąż marka z olbrzymim potencjałem, ogromną bazą fanów i niesamowitą historią. Konieczne będą jednak odważne decyzje biznesowe i przemyślane inwestycje, aby odwrócić ten niebezpieczny trend.
Możliwe scenariusze to nowe umowy sponsorskie, innowacyjne formy monetyzacji treści czy głębsza integracja z pozostałymi tytułami Riotu. Jedno jest pewne – bez radykalnych zmian koreański gigant może niebawem upaść, a to byłby potężny cios dla całego ekosystemu League of Legends.