Pamiętacie jak w szkole próbowano was zainteresować szachami? Nudne wykłady, zakurzone podręczniki i ten stary nauczyciel, który zawsze mówił „szach-mat” z takim dramatyzmem, jakby właśnie wygrał Mistrzostwa Świata? No cóż, czasy się zmieniają. Teraz szachy wkraczają w cyfrową erę, a Duolingo – tak, ta sama aplikacja od nauki języków z irytująco uroczą sową – postanowiło dołączyć do rewolucji.

Szachy wracają do mainstreamu. I to z przytupem!

Jeśli wydaje Ci się, że szachy to relikt przeszłości, to mam dla Ciebie newsa – te 550-letnie rozgrywki przeżywają właśnie swoją drugą młodość. Dzięki streamerom na Twitchu i YouTubie, szachy stały się… sexy. Tak, dobrze czytasz. Sexy. Z turniejami oferującymi pule nagród rzędu 1,5 miliona dolarów i arcymistrzami, którzy zarabiają krocie na transmisjach na żywo, szachy to już nie tylko domena dziadków w parkach.

Magnus Carlsen, Hikaru Nakamura – te nazwiska mogą brzmieć obco dla przeciętnego Kowalskiego, ale dla milionów fanów na całym świecie to prawdziwe gwiazdy, porównywalne z topowymi piłkarzami czy muzykami. Co ciekawe, nie tylko najlepsi gracze przyciągają widownię.

Nieco niżej notowani zawodnicy jak Levy Rozman (znany jako GothamChess), siostry Botez czy Anna Cramling mają często większy wpływ na internetową społeczność szachową niż niektórzy arcymistrzowie.

Duolingo wchodzi do gry

I właśnie w ten rozgrzany do czerwoności świat wkracza Duolingo. Firma znana z nauki języków obcych, matematyki i muzyki postanowiła dodać do swojego repertuaru również królewską grę. Edwin Bodge, Senior Product Manager w Duolingo, w rozmowie z Fast Company powiedział coś, co powinno zainteresować każdego szachowego nowicjusza:

„Większość produktów szachowych na rynku jest tworzona przez zaawansowanych użytkowników dla innych zaawansowanych użytkowników – osób, które już znają szachy i próbują podnieść swoje umiejętności. My celujemy w początkujących i uważamy, że adresujemy segment rynku, który dotychczas był pomijany.”

I trzeba przyznać, że to cholernie dobry ruch. Bo o ile istnieją setki kursów dla graczy średnio-zaawansowanych i ekspertów, o tyle kompletni nowicjusze często czują się zagubieni w tym skomplikowanym świecie notacji algebraicznej, gambitów i struktur pionkowych.

Czy zielona sowa zostanie arcymistrzem?

Warto zauważyć, że Duolingo ma jedną gigantyczną przewagę nad konkurencją – kulturowy impakt. Ta zielona sowa, która terroryzuje nas powiadomieniami, gdy opuścimy lekcję hiszpańskiego, stała się internetowym fenomenem. Memiczność maskotki Duolingo może przyciągnąć do szachów osoby, które nigdy wcześniej nie rozważały nauczenia się tej gry.

A czy wiedzieliście, że słowo „szach-mat” pochodzi z języka perskiego i dosłownie oznacza „król jest bezradny”? Takich ciekawostek będzie można nauczyć się w aplikacji Duolingo już niebawem.

Na razie kursy szachowe są testowane przez wybraną grupę użytkowników, ale w ciągu najbliższych tygodni mają zostać udostępnione wszystkim użytkownikom w USA. Co będzie dalej? Jak to w szachach – możliwości są praktycznie nieograniczone.

Osobiście liczę na to, że po wprowadzeniu szachów do swojej oferty, Duolingo pójdzie krok dalej i zacznie uczyć również innych gier umysłowych. Wyobraźcie sobie kursy go, brydża czy nawet pokera prowadzone przez tę irytująco optymistyczną sowę. A może nawet kursy e-sportowe? League of Legends dla początkujących? Counter-Strike dla opornych?

Jedno jest pewne – granica między edukacją a rozrywką zaciera się coraz bardziej, a Duolingo doskonale wykorzystuje ten trend. Szach-mat, tradycyjne metody nauczania. Teraz czas na zieloną sowę.

Moje trzy grosze

Jako weteran szachowych potyczek (no dobra, raczej szachowych porażek) mogę tylko przyklasnąć tej inicjatywie. Przez lata obserwowałem, jak wielu moich znajomych odrzucało szachy jako „zbyt trudne” lub „zbyt nudne”. A przecież to gra, która łączy w sobie elementy strategii, taktyki, psychologii i czystej, niewymuszonej elegancji.

Jeśli Duolingo faktycznie stworzy przyjazny dla początkujących kurs szachowy, może to być przełomowy moment dla popularyzacji tej gry w kolejnych kręgach społecznych. A im więcej osób gra w szachy, tym lepiej dla całej społeczności.

Na koniec pozostaje mi tylko jedno pytanie: czy ktoś kiedykolwiek usłyszy powiadomienie „Twój król jest w niebezpieczeństwie! Czas na lekcję szachów!” i czy będzie to równie przerażające jak codzienne przypomnienia o nauce hiszpańskiego?

Czas pokaże. Tymczasem – Twój ruch, Duolingo.