Świat gier wzbogacił się niedawno o nowy tytuł – InZoi, symulator życia, który według zapowiedzi ma stanowić poważną konkurencję dla kultowej serii The Sims. Jednak zaledwie kilka dni po premierze deweloperzy musieli podjąć szybkie działania, które wywołały niemałe poruszenie w społeczności graczy.
Kierowcy wirtualnych dróg
Jedną z funkcji, która od razu przypadła do gustu użytkownikom, jest możliwość prowadzenia pojazdów. W przeciwieństwie do The Sims, w InZoi możemy nie tylko poruszać się samochodem po wirtualnym świecie, ale również wchodzić w interakcje z innymi kierowcami czy nawet powodować kolizje.
Ta mechanika szybko stała się ulubioną zabawką graczy – niestety, w sposób, którego twórcy raczej się nie spodziewali.
Kontrowersje na horyzoncie
Korzystając z wolności, jaką daje gra, niektórzy użytkownicy znaleźli dość niepokojący sposób na „dobrą zabawę”. Na TikToku zaczęły pojawiać się liczne nagrania pokazujące, jak gracze celowo wjeżdżają samochodami w wirtualne dzieci.
Ta niecodzienna i kontrowersyjna rozrywka zyskała na tyle dużą popularność, że deweloperzy byli zmuszeni do natychmiastowej reakcji.
Błyskawiczna aktualizacja
Zaledwie dwa dni po premierze wydano patch, który wprowadził istotne zmiany – od teraz dzieci w grze nie reagują fizycznie na uderzenie pojazdem. Zamiast paść na ziemię, stoją niewzruszenie jak posągi. Rozwiązanie to, choć może wyglądać nierealistycznie, skutecznie ukróciło niepokojący trend.
Niektórzy gracze żartują, że zamiast całkowitego wyłączenia fizyki, deweloperzy mogli zaimplementować „tryb ninja”, w którym dzieci z gracją unikałyby nadjeżdżających pojazdów. Jednak w obliczu potencjalnych kontrowersji i możliwych problemów prawnych w niektórych krajach, twórcy zdecydowali się na najprostsze i najszybsze rozwiązanie.
Nie pierwszy taki przypadek
Warto przypomnieć, że problem wirtualnej przemocy wobec dzieci był już adresowany przez innych deweloperów. W Grand Theft Auto V całkowicie zrezygnowano z umieszczania dzieci w grze, natomiast w produkcjach takich jak Wiedźmin 3 czy Skyrim, postacie nieletnich są nieśmiertelne i nie można im wyrządzić krzywdy.
Obecne rozwiązanie w InZoi jest prawdopodobnie tymczasowe, a deweloperzy z czasem opracują bardziej elegancki sposób na zabezpieczenie najmłodszych mieszkańców wirtualnego świata. Niezależnie od tego, przypadek ten pokazuje, jak szybko twórcy gier muszą reagować na nieoczekiwane zachowania graczy, które mogłyby zaszkodzić reputacji ich produktu.
InZoi ma ambicje, by zdetronizować wieloletniego króla symulatorów życia – serię The Sims. Czy mu się to uda, zobaczymy w najbliższych miesiącach. Na razie deweloperzy udowodnili, że potrafią szybko reagować na problemy – a to dobry prognostyk na przyszłość.