Branża gier znów pokazuje nam, że daty premier to bardziej „pobożne życzenia” niż konkretne zobowiązania. Tym razem ofiarą własnych ambicji padł Tripwire Interactive ze swoją brutalną strzelaniną Killing Floor III, która miała zadebiutować już 25 marca 2025 roku.

Studio ogłosiło wczoraj, że premiera zostaje przesunięta na bliżej nieokreśloną datę w 2025 roku. Powód? Ostatnie testy beta spotkały się z falą krytyki ze strony graczy, a deweloperzy – co trzeba im oddać – postanowili faktycznie wsłuchać się w głos społeczności.

Jeśli śledziliście rozwój trzeciej części Killing Floor, to pewnie nie jesteście zaskoczeni. Seria zawsze miała swoich oddanych fanów, którzy cenili ją za bezkompromisowy gameplay i klimat. Najwyraźniej najnowsza odsłona gdzieś po drodze zgubiła „to coś”, co czyniło poprzednie części tak wyjątkowymi.

W swoim oświadczeniu Tripwire nie owija w bawełnę: „Zdaliśmy sobie sprawę, że spieprzyliśmy sprawę” (może nie dosłownie tak to ujęli, ale wiadomo o co chodzi). Deweloperzy przyznali, że ich celem jest nie tylko pchnięcie franczyzy do przodu, ale również zachowanie tego, co fani kochają w serii.

Co konkretnie wymaga poprawy?

Lista jest długa, ale studio wymienia przede wszystkim problemy z wydajnością i stabilnością, interfejsem użytkownika, oświetleniem oraz – co może najważniejsze dla tego typu gry – „odczuciem broni”. Dodatkowo, po premierze pojawi się aktualizacja umożliwiająca niezależny wybór klasy perka i postaci – funkcja, której gracze najwyraźniej bardzo oczekiwali.

Warto zauważyć, że Tripwire podkreśla pełne wsparcie ze strony swojego właściciela – Embracer Group. To interesujące, biorąc pod uwagę problemy finansowe, z którymi Embracer borykało się w ostatnich miesiącach. Najwyraźniej projekt jest na tyle ważny, że otrzymał zielone światło na dodatkowy czas produkcji.

Kiedy ostatecznie ujrzymy Killing Floor III? Tego nie wie nikt, łącznie z samymi deweloperami. Co jest pewne? Gra trafi na PC (Steam i Epic Games Store), PlayStation 5 oraz konsole Xbox Series X|S.

A mój cyniczny dziennikarski nos podpowiada mi, że raczej celujmy w końcówkę 2025 roku. Lepiej dłużej poczekać na dopracowany produkt, niż dostać kolejną niedokończoną grę, prawda?