Kiedy w połowie lutego „Mecha Break” weszło w open betę, chyba nikt nie spodziewał się aż takiego szaleństwa. Gra, która łączy elementy mecha, strzelanek i trochę MOBA, po kilku dniach na Steamie przekroczyła wynik 300k graczy online w tym samym czasie.

To trochę jak przy powrocie jakiejś kultowej gry, która nagle wciąga całą społeczność. Chłopaki z Amazing Seasun Games naprawdę zaskoczyli.

Ale co właściwie mamy w tej grze? „Mecha Break” to online’owy shooter, w którym kontrolujesz potężnego mecha i walczysz na różnych mapach. Do wyboru są tryby PvP, PvPvE, a także klasyczny 6 na 6, który dla fanów strzelanek będzie prawdziwym polem bitwy.

To, co wyróżnia ten tytuł, to możliwość dostosowania mechów – budujesz loadout z różnymi umiejętnościami, które zmieniają styl gry. Coś jak w Dota 2 czy League of Legends, gdzie twój wybór bohatera (czy w tym przypadku – mecha) może decydować o wyniku starcia.

Turniej przed premierą

To, co mnie najbardziej zaciekawiło, to plany na esportowy turniej. Tak, dobrze przeczytaliście. Zanim gra na dobre wyjdzie, twórcy zapowiadają Mecha Break Pre-Launch Global Invitational.

To będzie impreza, która odbędzie się w marcu 2025 roku, a udział weźmie 10 drużyn z Chin, Ameryki Północnej i Japonii. Wiadomo, że to początek drogi do zbudowania czegoś większego, ale już teraz to oznaka, że twórcy traktują esport poważnie. Szczerze, czekam, żeby zobaczyć, jak to wszystko wypali i jakie drużyny będą uczestniczyć.

Co z tą monetyzacją?

Szczerze mówiąc, „Mecha Break” wygląda na naprawdę dobrą grę, ale nie obejdzie się bez kontrowersji. Wiele osób, które grają w beta wersję, chwali szybkość rozgrywki, system customizacji i generalnie całą dynamikę. Ale jest jedno „ale” – monetyzacja.

Z tego, co widzę, pojawiają się głosy krytyki, że twórcy próbują zarobić na mikrotransakcjach, a to nie każdemu się podoba. Wiadomo, że to beta, ale jeśli ten system nie zostanie dobrze przemyślany, może to zepsuć całą zabawę.

Podsumowanie: potencjał jest, tylko pytanie, co z resztą?

Tak czy inaczej, „Mecha Break” może naprawdę na stałe zagościć na rynku gier, jeśli twórcy pójdą w dobrym kierunku. Jeśli uda się załatać dziury w systemie monetyzacji i utrzymać tempo rozwoju, to kto wie – może to być nowa esportowa perełka.

Gra ma wszystko, by przyciągnąć zarówno casuali, jak i esportowych graczy, więc śledzę ją z dużym zainteresowaniem. W końcu marzec zbliża się wielkimi krokami, a wtedy zobaczymy, czy mecha-szaleństwo naprawdę zdominuje scenę esportową.