Drama goni dramę. Tym razem na świeczniku znalazł się organizator turniejów BLAST. Chodzi o sytuację z udziałem gracza Vitality, Shahara ‘flameZ’ Shushana, która miała miejsce podczas BLAST Bounty Season 1. Wszystko zaczęło się od jednego „gestu”, a skończyło na lawinie negatywnych komentarzy i oficjalnych przeprosinach. Ale zacznijmy od początku.
Pokazał „fakera?”
Podczas meczu Vitality z Eternal Fire, flameZ został pokazany na transmisji, jak pokazuje środkowy palec. Wydawało się, że gest skierowany był w stronę rywali, co wywołało sporo emocji – od śmiechu po krytykę. Jednak cała sytuacja szybko okazała się być wyjęta z kontekstu.
Jak wyjaśnił sam flameZ, gest był żartem skierowanym do kamerzysty, a nie do drużyny przeciwnej. Co więcej, fotograf Venaxie ujawnił, że nagranie pochodziło z momentu jeszcze przed rozpoczęciem meczu, a więc zupełnie nie miało związku z rywalizacją na serwerze.
BLAST, po fali krytyki ze strony społeczności, przyznał się do błędu. W oficjalnym oświadczeniu opublikowanym na X, organizator przyznał, że nie powinien emitować tego fragmentu w trakcie meczu i przeprosił zarówno flameZ’a, jak i widzów za całe zamieszanie.
Sytuacja podgrzana przez social media
Jak to często bywa w internecie, wystarczy iskra, by wybuchła pożoga. Po emisji feralnego fragmentu, flameZ został zalany falą hejtu i toksycznych komentarzy. Organizatorzy wyrazili „głębokie ubolewanie” z powodu negatywnej uwagi, jaka spadła na zawodnika, podkreślając, że nie tolerują żadnej formy nadużyć wobec graczy.
Czy ktoś tu przesadził? Z jednej strony BLAST powinien być bardziej ostrożny w doborze materiałów emitowanych na żywo. Z drugiej, społeczność graczy i widzów powinna czasem odpuścić, zanim zacznie wylewać swoje frustracje w internecie.
Tak czy inaczej, zamiast krytyki za wyrwany z kontekstu żart, powinniśmy docenić jego świetną formę, którą zaprezentował w tym meczu – szczególnie w kluczowym momencie na mapie Anubis, gdy pomógł swojej drużynie odwrócić losy meczu.