W ostatnich dniach Twitch ma spore problemy, a coraz więcej osób mówi wprost o tak zwanej „Adpokalipsie”. Sytuacja przypomina kryzys, który kilka lat temu dotknął YouTube – wtedy platforma straciła gigantyczne przychody z reklam, bo firmy nie chciały, żeby ich marki były kojarzone z kontrowersyjnymi treściami. Tym razem podobny kryzys dotknął Twitcha.
Co spowodowało „Adpokalipsę” na Twitchu?
Wszystko zaczęło się od wprowadzenia nowych zasad dotyczących treści oznaczonych etykietami klasyfikacyjnymi. Twitch postanowił rozszerzyć kategorię treści politycznych i kontrowersyjnych, co miało na celu lepsze zarządzanie reklamami i uniknięcie sytuacji, w której reklamy pojawiają się przy niewłaściwych treściach. Niestety, zamiast poprawić sytuację, platforma zaczęła odczuwać skutki odwrotne – reklamodawcy zaczęli wycofywać swoje budżety.
Jednym z głośniejszych przykładów była reakcja Chevronu, który wycofał reklamy po viralowym klipie związanym z antysemityzmem. To tylko jedna z wielu firm, które odwróciły się od Twitcha, wskazując na brak wystarczających standardów moderacji oraz trudności z precyzyjnym targetowaniem reklam.
Dlaczego problem jest większy niż na YouTube?
Chociaż kryzys Twitcha często porównuje się do YouTubowej „adapokalipsy”, skutki dla tej platformy mogą być znacznie poważniejsze. Dlaczego?
- Brak zaawansowanych narzędzi reklamowych: Twitch nie oferuje tak rozwiniętego systemu targetowania reklam jak YouTube czy Facebook. Reklamodawcy nie mają pewności, czy ich pieniądze są dobrze wydawane.
- Twitch to niewielka część budżetów reklamowych: W przeciwieństwie do bardziej sprawdzonych mediów, jak telewizja czy YouTube, wydatki na reklamy na Twitchu traktowane są jako eksperymentalne. Gdy coś idzie nie tak, firmy szybko wycofują swoje środki.
- Problem z wizerunkiem: Treści takie jak popularne streamy z jacuzzi czy inne „dorosłe” materiały sprawiają, że Twitch nie jest postrzegany jako platforma „family friendly”.
Czy to „over” dla Twitcha?
Mimo obecnych problemów nie można jeszcze mówić o końcu Twitcha. Platforma podejmuje próby ratowania sytuacji, na przykład poprzez bardziej restrykcyjne klasyfikowanie treści czy wprowadzenie nowych kategorii. Jednak pytanie brzmi, czy te działania wystarczą, aby zatrzymać odpływ reklamodawców.
Rozwiązaniem mogłoby być rozbudowanie systemu reklamowego, umożliwienie lepszego targetowania oraz rozwinięcie funkcji związanych z treściami na żądanie (VOD). Możliwe, że Twitch spróbuje konkurować z YouTube poprzez wprowadzenie krótkich filmików w pionowym formacie, podobnych do Shorts czy TikToków.
Jednak, patrząc na dotychczasowe działania, wiele osób obawia się, że Twitch nie będzie w stanie szybko dostosować się do nowych realiów. W najgorszym scenariuszu platforma może utracić swoją pozycję lidera na rynku, a inne serwisy, takie jak Kick czy YouTube, mogą przejąć jej użytkowników.
Co dalej z twórcami?
Spadek przychodów z reklam najbardziej dotknie streamerów. W obliczu mniejszych zarobków wielu z nich może zacząć szukać alternatywnych źródeł dochodów, takich jak Patreon czy bezpośrednie wsparcie od widzów.
Dla nas, widzów, oznacza to możliwe zmiany w jakości i różnorodności treści dostępnych na platformie. Jeśli Twitch zdecyduje się na cięcia, mogą zniknąć popularne funkcje, takie jak subskrypcje Prime, które były dużą atrakcją dla użytkowników.