Temat stabilności w esporcie wciąż jest bardzo aktualny. Widzimy to szczególnie w kontekście ostatnich cięć i reorganizacji. Zwolnienia w branży, drużyny zamykające sekcje esportowe, by skupić się na wybranych tytułach, a także spadek liczby sponsorów – to tylko niektóre sygnały, że branża szuka sposobu na osiągnięcie stabilności. Niestety, wygląda na to, że Rocket League, a konkretniej RLCS (Rocket League Championship Series), zmaga się z tym problemem na poważnie.

Ostatnio o problemach z utrzymaniem drużyn w Rocket League zrobiło się głośno, gdy szwajcarska organizacja Team BDS – aktualni mistrzowie świata RLCS – ogłosiła przegląd swojej strategii w tej grze. BDS, mimo sukcesów, jasno stwierdziło, że brakuje tu perspektyw na długoterminowy zysk, co zmusiło ich do zmiany podejścia. Organizacja postawiła na młodsze talenty i działania wspierające scenę esportową, ale wycofała się z dotychczasowego składu mistrzowskiego. Po BDS, kolejne organizacje jak TSM i G2 Esports zaczęły otwarcie mówić o problemach związanych z trwałością inwestycji w Rocket League.

Główne problemy: Koszty i wsparcie wydawcy

Główną barierą dla organizacji są po prostu koszty. Prowadzenie profesjonalnej drużyny w Rocket League to niemały wydatek, który bez znaczącego wsparcia ze strony sponsorów staje się trudno zrównoważony. Wydawca gry, Psyonix, oraz organizator turniejów BLAST starają się oferować wsparcie finansowe poprzez różne inicjatywy, jednak to, jak powiedział CEO G2 Esports Alban Dechelotte, pokrywa jedynie około 20% kosztów prowadzenia drużyny Tier 1. Reszta to wyłącznie koszty na barkach organizacji.

Fot. PsyonixFot. Psyonix

Psyonix próbuje też pomagać organizacjom poprzez program dzielenia się przychodami z przedmiotów w grze. Esportowe drużyny mogą zarabiać na sprzedaży specjalnych naklejek i banerów z ich logo w grze – coś, co w podobny sposób funkcjonuje np. w Counter-Strike czy VALORANT. Problem polega jednak na tym, że dochód z takich sprzedaży zależy od popularności gry jako esportu, a Rocket League wciąż nie osiąga wyników oglądalności na poziomie czołowych tytułów jak CSczy VALORANT. W zeszłym roku RLCS pobiło rekord 468 292 widzów, co jest świetnym wynikiem, ale wciąż nie dorównuje największym graczom na rynku.

Wzrost kosztów i mniej sponsorów

Kolejnym problemem jest ciągły wzrost kosztów prowadzenia zespołu w Rocket League. Z roku na rok, koszty rosną, a potencjalne przychody – niestety – maleją. Zmiany te przychodzą w trudnym momencie dla całej branży, gdzie organizacje muszą walczyć o przetrwanie, a liczba sponsorów i inwestorów zmniejsza się. Dla wielu zespołów kluczowe staje się ograniczanie kosztów i skonsolidowanie zasobów, zamiast agresywnego rozwoju.

Próba naprawy sytuacji – jakie kroki podejmowane są przez Psyonix?

Aby pomóc, organizator turniejów BLAST ogłosił na sezon 2025 podwyższenie puli nagród do 5 milionów dolarów oraz plan rozszerzenia możliwości rywalizacji w offseasonie. Psyonix, jako wydawca, wprowadza nowe formaty rywalizacji, m.in. rozgrywki 1v1 oraz Last Chance Open Qualifiers, aby dać szansę większej liczbie drużyn. Co więcej, współpracują z zewnętrznymi organizatorami turniejów, aby stworzyć dodatkowe wydarzenia i możliwości dla zawodników.

Jednak pytanie, czy te zmiany wystarczą, aby przyciągnąć i utrzymać drużyny na dłużej, pozostaje otwarte. Część organizacji, mimo trudności, nadal wierzy w potencjał sceny Rocket League i w to, że współpracą uda się stworzyć stabilniejszy ekosystem. Tacy giganci jak Team BDS, G2 Esports, TSM czy Spacestation pokazują, że wciąż mają nadzieję na pozytywną zmianę i nie zamierzają opuszczać tej sceny bez walki.