Kurtyna opadła, emocje w Londynie jeszcze nie do końca ochłonęły, a jednak już mamy nowego króla Summoner's Rift! T1 triumfuje w finale Mistrzostw Świata League of Legends 2024, zdobywając swoje piąte trofeum i zapisując się na kartach historii. W legendarnym finale, który odbył się w londyńskiej O2 Arena, T1 pokonało Bilibili Gaming (BLG) w serii pięciu gier, która trzymała fanów na całym świecie w napięciu aż do ostatnich sekund.

MiejsceNagrodaDrużyna
1$450,000T1
2$360,000Bilibili Gaming
3$180,000Weibo Gaming
4$180,000Gen.G
5$101,250LNG Esports
6$101,250Hanwha Life Esports
7$101,250Top Esports
8$101,250FlyQuest

Ciężka jest korona

To był niezapomniany finał, pełen emocji i zwrotów akcji. Sama ceremonia otwarcia przyciągnęła przed ekrany ponad 4,2 miliona widzów – to rekord, który przebił wcześniejsze 3,3 miliona z 2022 roku. Na scenie zobaczyliśmy występy Ashnikko, Mars Atlas of Forts, Tiffany Aris oraz legendarny zespół Linkin Park, co tylko podgrzało atmosferę wśród publiczności. Wielu fanów określiło tegoroczne otwarcie jako najlepsze w historii Worlds, i trudno się z tym nie zgodzić – klimat był niesamowity!

Piąty tytuł T1 – emocje na najwyższym poziomie

Od początku meczu finałowego na scenie panował prawdziwy rollercoaster. BLG szybko wyszło na prowadzenie, wygrywając pierwszą grę, ale T1 odpowiedziało mocnym comebackiem. Przy stanie 2-1 dla BLG, T1 znalazło się pod ścianą, walcząc o pozostanie w serii. To właśnie wtedy Faker, „Nieśmiertelny Król Demonów”, udowodnił, dlaczego uważany jest za legendę. Popisał się niezwykłymi zagrywkami, zdobywając serię zabójstw i prowadząc swój zespół do wyrównania serii.

Decydująca piąta gra – emocje sięgają zenitu

Ostatnia gra rozpoczęła się spokojnie, obie drużyny starannie analizowały każdy ruch, wiedząc, że najmniejszy błąd może ich kosztować tytuł. W 24. minucie meczu było niemalże równo – 3 do 2 w zabójstwach, 2 do 3 w wieżach, a stan złota w obu drużynach był niemal identyczny.

Jednak wszystko zmieniło się w 29. minucie, kiedy Faker, niczym prawdziwy generał, wkroczył w sam środek walki drużynowej, zdobywając aż trzy zabójstwa i kompletnie unicestwiając drużynę BLG. T1 nie tylko zgarnęło asa, ale również zgarnęło Barona, co dało im ogromny zastrzyk złota i przewagę, której BLG nie było już w stanie zniwelować.

Dzięki fenomenalnej końcówce T1 wparowało do bazy przeciwnika, niszcząc wszystko na swojej drodze i zapewniając sobie piąty tytuł mistrza świata, czego wcześniej nie dokonała żadna inna drużyna. Faker i spółka pokazali, że ciężka jest korona, ale cięższa jest walka o to, aby ją zdobyć.

Co dalej dla T1 i BLG?

Dla T1 to historyczne zwycięstwo, które jednocześnie jest ogromnym wyzwaniem – obronić ten tytuł za rok będzie nie lada sztuką. Czy Faker i jego ekipa jeszcze raz powalczą o tytuł, czy może pojawi się nowy lider zespołu? A BLG? Pomimo przegranej pokazali, że mają potencjał, by w przyszłości zdobyć tytuł. Jak ze wszystkim – pożyjemy, zobaczymy 🙂