Dziś media w Polsce obiegła szokująca wiadomość o zatrzymaniu Kamila L., znanego w internecie jako „Budda”. To jeden z najpopularniejszych youtuberów w kraju, którego kanał motoryzacyjny subskrybuje około 2,5 miliona osób. Informacje o jego zatrzymaniu przekazał dziennikarz Radia Kraków, a później potwierdziło je CBŚP. Co ciekawe, na razie nie wiadomo, co dokładnie zarzuca się Buddzie (chociaż możemy się wszyscy domyślać), ale sprawa wydaje się poważna, skoro prowadzi ją szczecińska Prokuratura Krajowa.

Budda dał się poznać jako osoba hojna i zaangażowana w akcje charytatywne. Przykładem jest choćby jego gest, kiedy anonimowo podarował 100 tysięcy złotych jednemu z domów dziecka. Nie była to jego jedyna akcja – pomagał powodzianom, schroniskom dla psów, a także rozdawał pieniądze swoim fanom. Jego popularność rosła nie tylko ze względu na treści motoryzacyjne, ale też dzięki tego typu inicjatywom.

Co ciekawe, dzień przed zatrzymaniem Budda opublikował swój ostatni film, w którym zapowiedział przerwę od tworzenia treści. Podczas pożegnalnej transmisji, trwającej ponad pięć godzin, rozdano luksusowe auta i inne nagrody. Decyzja o odpoczynku miała być spowodowana nastrojami w internecie, gdzie narastają konflikty między twórcami i wszechobecny hejt.

W sieci już pojawiły się różne opinie – jedni bronią Buddy, inni od początku wątpili w jego intencje. Na razie nie wiadomo, jak zakończy się ta sprawa, ale jedno jest pewne – to jeden z większych skandali na polskim YouTube.