Ostatnio znów jesteśmy świadkami gry w większości polskiej drużyny w LEC. Jest to spore osiągnięcie polskich graczy, aczkolwiek na razie nie jest im łatwo. Natomiast niewątpliwie sukcesem była wygrana z G2 Esports.

Tydzień temu ostatnie w tabeli Team BDS z rekordem 0-3 podjęło prowadzące z samymi zwycięstwami na koncie G2 Esports. Także faworyt był jasny, ale BDS z Agresivoo, Cinkrofem i Erdote zaskoczyło i pokonało Samurajów. Niewątpliwie jest to spory sukces, zwłaszcza że Polakom dalej idzie przeciętnie w lidze. Natomiast w esportowej historii były większe sensacje i to w seriach BO5 w wykonaniu biało-czerwonych. Tutaj przytoczę trzy moim zdaniem największe w esportowej historii.

Kiedyś Miałem Team (Xaxus – Jankos – Overpow – Celaver – VandeR)

Największą jak dotąd i myślę, że nie do przebicia, a także mającą największy wpływ na przyszłość sceny sensacją jest ta z grudnia 2013 roku. Wtem sklejka młodych polskich chłopaków, grająca pod roboczą nazwą Kiedyś Miałem Team, starała się o wejście do EULCS. Nasi turniej promocyjny rozpoczęli dość średnio i do końca walczyli o awans do barażów. Ten dało zwycięstwo w ostatnim spotkaniu fazy grupowej z TCM Gaming. Po tym jednak kolejny rywal był dużo, dużo cięższy. KMT z uwagi na bycie najgorszą ekipą wśród tych, które dostały się do baraży, trafiło na szóste w letnim splicie EULCS Ninjas In Pijamas. To miał być stomp. W końcu piątka profesjonalnych zawodników trafiła na piątkę aspirujących do tego miana graczy, którzy nawet nie mieli strojów drużynowych. Spotkanie rzeczywiście było jednostronne, jednak to Polacy w znakomitym stylu wygrali 3-0. A najbardziej zasłynęli Overpow na Kayle oraz Jankos na Elise. Po tym biało-czerwoni trafili pod skrzydła Team ROCCAT i 2014 rok w EULCS był dla nich udany. Natomiast Jankos z Vander'em jak wiemy, później jeszcze sporo osiągnęli.

Team Kinguin (IceBeasto – Tabasko – Sebekx – Woolite – delord)

Następnie przyszedł czas posuchy, jeśli chodzi o sukcesy polskich drużyn. Dostać się do EULCS próbowało Reason Gaming z Kubon'em i Xayoo, ale zawsze lepsze było hiszpańskie Giants. Potem Illuminar Honor Gaming walczyło o awans do challenger series, ale w ostatnim meczu pojawiła się przeszkoda w postaci Team Huma. Aż w końcu na polską scenę przyszedł Hatchy, któremu z pewnością można zawdzięczać jej odbudowanie. Utytułowany na tureckiej scenie trener zrobił projekt, który miał wyłonić dwie, a następnie jedną drużynę, która podbije kwalifikacje do EUCS. To jednak nie było takie proste i mimo, iż ekipa była już zbudowana, to pojawił się problem ze znalezieniem organizacji. Przez to Woolite postanowił przejść do ThunderX3 Baskonia, aczkolwiek zaraz po tym wrócić, gdyż formacją zainteresowało się Team Kinguin.

Wtem nasi zaryzykowali i wzięli udział w kwalifikacjach EUNE. W czasach challenger series działało to tak, że w zachodnim drzewku mógł wystąpić każdy, a we wschodnio-północnym tylko zespoły z tych rejonów. Natomiast z EU West do zamkniętych kwalifikacji wchodziły trzy ekipy, a z EUNE tylko jedna. Nasi mieli nawet pewne problemy, aczkolwiek nie jeśli chodzi o umiejętności. Gdy startował mecz z Czechami, to w gaming housie TK pojawiły się kłopoty z internetem. Na szczęście pomogła ekipa frenzy i tam Polacy ograli przeciwników. Później zaś przyszedł najcięższy element drogi, czyli wspomniane już zamknięte kwalifikacje. Tam Tabasko i spółka nie mieli łatwej drogi, a po porażce na ALTERNATE aTTax fani drżeli o kolejne spotkania. Natomiast Polakom udało się awansować z drugiego miejsca do barażu. A w tym trafili na Nerv, czyli formację, która była zdecydowanym faworytem do awansu. Niektórzy eksperci nawet zakładali się, że przefarbują włosy, jeśli TK awansuje. Jednak znów moc biało-czerwonych zadziałała. Pingwinki zwyciężyły 3-0 w znakomitym stylu, a najbardziej z tej serii pamiętam Nocturne'a w wykonaniu Tabasko.

Rogue (Finn – Inspired – Larssen – Woolite – Vander)

Po sukcesie Team Kinguin byliśmy świadkami mniejszych zaskoczeń w wykonaniu w pełni polskich drużyn. Na pewno warto tu przywołać całe wiosenne EU Masters 2018, gdzie Illuminar Gaming zajęło drugie miejsce. Natomiast dużo bardziej sensacyjne było spotkanie, które odbyło się 1,5 roku później. Jednak zacznijmy od początku. Na sezon 2019 do Ultraligi dołączyło Rogue Esports Club i od razu zdominowało polskie rozgrywki. W tym czasie główny skład radził sobie fatalnie w LEC, a zarząd zdecydował się na promocje akademii na letni split. To z początku nie wyglądało ani źle, ani dobrze. Rogue kończyło kolejki z wynikiem 1-1 lub 0-2. Łotrzyki nawet przez chwilę testowały opcję z Heaq na pozycji strzelca, ale w końcu zdecydowało się na Woolite'a. To popłaciło, gdyż formacja z trzema Polakami na pokładzie rzutem na taśmę awansowało do play-offów. Do dziś RGE i VIT z tamtego splitu są jedynymi formacjami, którym wystarczył rekord 7-11 do awansu w całej historii dziesięciodrużynowej głównej ligi europejskiej.

Natomiast w fazie pucharowej Polacy trafili na bardzo mocne wtedy Splyce. Węże w wiosennym splicie zajęły czwarte miejsce w LEC. A w letniej fazie zasadniczej uplasowali się na trzeciej pozycji z wynikiem 12-6. Mimo to Rogue znalazło sposób na przeciwników. Na pierwszej mapie zobaczyliśmy botlane Garen+Yuumi w ich wykonaniu, a na drugiej Woolite zagrał Kog'Mav'em. Obie mapy były szybkimi stompami, a trzecia odsłona serii okazała się gwoździem do trumny SPY. Takich Łotrzyków chciało się oglądać, a polski internet wręcz oszalał po tym spotkaniu. Niestety później nasi przegrali 1-3 z Schalke 04, a Splyce pojechało na Worldsy, gdzie ugrało po mapie na FunPlus Pheonix i SK Telecom T1. Kolejnym zaś zaskoczeniem była postawa K1CK na EU Masters w 2020 roku i mam nadzieję, że teraz Team BDS również stworzy jakąś znakomitą historię.