Brak treningów przed najważniejszym turniejem, rozluźnienie w kluczowym momencie, nieprzygotowana kluczowa mapa – wracamy z sekcją “każdy ma swoje Grzeszki”, tym razem przyglądając się Fazie Legend

Każdy ma swoje grzeszki, znaczy Grześki… możemy usłyszeć w ostatnich dniach na streamie u Piotra “Izaka” Skowyrskiego. Jest to hasło promocyjne wafelków Grześki, oficjalnego partnera polskiej transmisji PGL Major Stockholm 2021. Idealnie wpisuje się w kilka historii Fazy Legend, bo właśnie te małe słabości i wpadki sprawiają, że każde Mistrzostwa wspominamy w unikalny sposób. Niedawno pisaliśmy o Grzeszkach w Fazie Pretendentów, a dziś rzućmy okiem na słodkie słabości zespołów z Legend.Czasem liczy się tylko nastawienie

G2 Esports to niewątpliwie jedna z czołowych formacji na świecie, lecz w ostatnich miesiącach zdecydowanie częściej mówiło się o ich spadku formy, niż sukcesach. Bałkańsko-francuski skład niedługo przed Majorem grał raczej poniżej oczekiwań. Stąd można byłoby spodziewać, że formacja zatraci się w treningach aby jak najlepiej przygotować się nam rozgrywki w Sztokholmie. Jednak… tak się nie stało. Jak powiedział Nikola “NiKo” Kovač w wywiadzie z portalem HLTV poświęcili na treningi zaledwie pięć dni, a słowo “trening” jest mocno na wyrost. Zespół wykorzystał ten czas nie na przygotowywaniu nowych taktyk, a na analizie własnej gry i odpowiednim nastawieniu zawodników. Jak się okazało, takie podejście się opłaciło. Samuraje z bezbłędnym awansem awansowali do Fazy Pucharowej i 4 listopada będą kontynuować swoją grę.

Nie chwal dnia przed zachodem słońca

Team Vitality był dla wielu pewnym faworytem do awansu do kolejnej fazy PGL Major Stockholm 2021. Francuzi jako trzecia formacja na świecie często umieszczani byli w Pick’Em Challenge i mimo, że wywalczyli sobie miejsce w fazie finałowej, to przyszło im to z dużym trudem. Wszystko zaczęło się od meczu otwarcia, gdy Pszczółki zmierzyły się z Virtus.pro na mapie Inferno. Rosjanie wypracowali sobie bardzo dużą przewagę, a zawodnicy Team Vitality obudzili się w ostatnim momencie i powoli odrabiali straty. Przy wyniku 14:15 pewność siebie namieszała w głowie Mathieu “ZywOo” Herbauta, który podczas pauzy taktycznej przeciwnika, żartobliwie pokazywał do swojego kolegi gesty wskazujące, że oponenci się zakrztusili (ang. choke). Chwilę później ZywOo dostał oklep od rywali, a szeroki uśmiech zniknął z jego ust i powrócił dopiero kilka dni później gdy zapewnił sobie awans do finałów. 

O tym jak nieprzygotowana mapa odmieniła losy Virtus.pro

Mapa de_Ancient to najnowsza arena w puli turniejowej. Mimo to, że pojawiła się w niej już kilka miesięcy temu, to są wciąż ekipy, które porządnie jej nie przepracowały – jako przykład można pokazać Virtus.pro. Rosyjska formacja przed Majorem tylko raz zagrała na tej lokacji i poniosła sromotną porażkę. Następnie, już w Sztokholmie, zobaczyliśmy ich na Ancient aż trzy razy i za każdym razem Niedźwiedzie grały wręcz fatalnie. Dlatego gdy dziś przegrali pierwszą mapę w decydującym starciu best-of-three, a zaraz mieli zagrać na tej nieszczęsnej dla nich planszy, większość widzów ich skreśliło. Jednak reprezentanci Virtus.pro wbrew wszystkim przewidywaniom odrobili straty z wyniku 8-13, wygrali mapę, a następnie cały mecz, meldując się w ćwierćfinale i pokazując piękno Counter-Strike’a i esportu. Agencja gamingowa Fantasyexpo przy współpracy z firmą FRENZY stoją za polską transmisją z PGL Major Stockholm 2021. Wśród partnerów polskiej transmisji znajdziemy markę Grześki, polskiego producenta kultowych wafli. Forma komunikacyjna marki w sposób żartobliwy bazuje na dwuznaczności słowa  grzeszki-Grześki i skutecznie trafiając do grupy odbiorczej. Jest to jedna z wielu aktywacji marki w obszarze gamingu i esportu w 2021 roku.