Dziś podczas meczu K23-INDE IRAE doszło do absurdalnej sytuacji. Jednej z drużyn bardziej opłacało się przegrać swoje spotkanie, niż je wygrać. W ten sposób zmniejszyłaby szanse na awans na Majora Virtus.pro i zwiększyła swoje.
Brzmi to komicznie, ale taka jest prawda. Nowy format kwalifikacji do Majora prowadzi do absurdalnych sytuacji. Przed IEM Fall K23 zajmowało miejsce gwarantujące awans na turniej w Sztokholmie. Zagrozić ekipie moua mogło jedynie Virtus.pro. Po czterech meczach w ostatnim wydarzeniu RMR pewne już było, że drużyna prowadzona przez Solaara nie wyjdzie już z grupy. Virtusi pewnie zmierzali natomiast ku fazie play-off. Gdyby do niej awansowali, wyprzedziliby tym samym rosyjsko-kazachstański zespół w klasyfikacji regionalnej.
Dla K23 jedyną nadzieją byli gracze INDE IRAE, którzy sensacyjnie liczyli się w grze o awans do fazy pucharowej turnieju. Ci mieli tyle samo punktów, co Virtus.pro, a więc mogli wyprzedzić zespół Jame’a,. Ten wówczas pożegnałby się z turniejem i nie pojechał na Majora w Sztokholmie. Los chciał, że w ostatniej kolejce mierzyła się ze sobą właśnie formacja moua i rewelacja IEM-a Fall: CIS.
Dokładnie – zawodnicy K23 mieli do wyboru wygrać swoje spotkanie i staracić miejsce na Majorze, albo je przegrać i wciąż mieć szanse na awans. Jak się możemy domyślić, formacja AdreNa uległa w tym pojedynek 14 do 16, co ciekawe w żadnym momencie meczu nie prowadziła ona z INDE IRAE. Do gry zaczęła wracać dopiero przy rezultacie 6-14.
Czy mecz był ustawiony? Nie nam oceniać. Nawet jeżeli, to trudno jednak winić graczy, którzy próbowali ratować swój awans na Majora. To wina tylko i wyłącznie organizatorów, którzy swoim nowym systemem kwalifikacji zabili poniekąd sens rywalizacji w takim momencie.
Mimo tej całej sytuacji K23 i tak utraciło szanse na awans na Majora w Sztokholmie. INDE IREA, Gambit i Virtus.pro uzyskali taką samą liczbę punktów po sześciu kolejkach, ale po tie-breakeru z miejsca w play-offach cieszyć się mogą Virtusi oraz sh1ro i spółka.