Wtorkowy poranek rozgrzał się do czerwoności po zaskakującym oświadczaniu ESL Polska. Organizator mistrzostw kraju zdecydował się kilka dni po finale zmienić jego wynik. x-kom AGO tym samym straciło puchar, a HONORIS zostało nowo koronowanym mistrzem Polski. Która strona ma jednak, w tym nie do końca jasnym konflikcie, rację?
Zacznijmy od początku, czyli od zjawiska stream-snipingu. To podglądanie transmisji z trwającego spotkania przez kogokolwiek, kto miałby bezpośredni kontakt z zawodnikami. Oszustwo, lub czasami pomyłka stara jak świat, a zabezpieczeniem przed nią jest transmitowanie meczu z kilku minutowym opóźnieniem. I chociaż stream-sniping nie pomoże nam dowiedzieć się, gdzie jest rywal, to chociażby może być pomocny, by przeanalizować sytuację ekonomiczną rywala. A takie dane przy odpowiednim wykorzystaniu mogą być już groźną bronią w rękach trenerów i zawodników.
Wpadka, kosztująca tytuł mistrza Polski
No dobrze, ale jak wyszło na jaw, że AGO miało w swoim gaming housie odpalony stream z finału? Na wideo pomeczowym z finału ESL MP jedna z kamer uchwyciła szerszy kąt pokoju, w którym widać odpalonego streama. Duże niedopatrzenie, podobnie jak w przypadku Vitality, bo przecież obie organizacje wiedziały, że są nagrywane. Na ten problem zwrócono uwagę na Twitterze, tak oto wyglądał kadr z tego zdarzenia:
Panie @MaciejOpielski na video pomeczowym z finału ESL Mistrzostw Polski pomiędzy x-kom AGO, a Honoris widać jak na laptopie w tle leci mecz na kanale twitch, ostatnio było głośno o karze 10 tysięcy dolarów dla zespołu Vitality, i jak się domyślam nie jest to do końca legalne 1/2 pic.twitter.com/TwGgK03nBp
— Sylwek (@Sylwek10212) May 17, 2021
CEO organizacji, czyli Maciej Opielski od razu poinformował, że zgłoszono ten fakt do organizatorów. Pokaz fair play, czy gaszenie już rozpalonego pożaru? Zazwyczaj współpraca może zmniejszyć rozmiar potencjalnej kary i tak było w tym przypadku. AGO jednak zapewne spodziewało się większej ulgi z tego powodu.
Jak czegoś nie widzisz, to nie istnieje
Co jednak w wypadku, gdybyśmy nie zobaczyli tego screena, tego nagrania? Nie chce mi się wierzyć, że akurat wszystkie przypadki stream-snipingu zostały uwiecznione przez jakieś zabłąkane kamery. Co ze wszystkimi tymi przypadkami, które miały miejsce „off the record”? Bo chyba nikt nie sądzi, że takich nie było. Tutaj o tym problemie szerzej wypowiedział się Loord, którego ogromne doświadczenie stanowi tutaj bardzo dobrą bazę do argumentu:
W takim razie co z masa innych osób które korzystają ze sprawdzania ekonomii, ale nie jesteście w stanie im tego udowodnić? Jest masa spotkań gdzie pauzy są wykorzystywane w tym celu. Nawet pauzy techniczne.
— Mariusz Cybulski (@LoordBb) May 25, 2021
Tutaj tkwi sedno sprawy. Bowiem nie jest samym problemem to, że AGO mogło lub nie mogło skorzystać z transmisji dla własnych korzyści. Jastrzębie wygrały ten finał wysoko, przeważały na serwerze, bardzo dobrze prezentowały się podczas całego turnieju, wydaje się, że sięganie celowe po stream-sniping nie miało sensu. Według ESL istnieje prawdopodobieństwo, że gracze mogli skorzystać na informacjach zdobytych na streamie. Organizacja jednak temu zaprzecza i póki co mamy słowo przeciwko słowu, a samo AGO zamierza się odwołać od tej decyzji i w swojej apelacji wniesienie również dowody audiowizualne.
Większym problemem jest za to to, co pisze Loord: co z masą innych osób które korzystają ze sprawdzania ekonomii, ale nie jesteście w stanie im tego udowodnić?
Twarde prawo, ale prawo
Zgadzam się z powyższym stwierdzeniem. Skoro istnieje regulamin, to się go przestrzega, koniec kropka. Nie ma jednak nic gorszego, niż wybiórcze traktowanie prawa. Bo teraz teoretycznie mieliśmy pokaz realizacji tej rzymskiej, widniejącej w nagłówku, zasady. AGO zabrano tytuł bez względu na to, jak delikatna była to sprawa i jak ogromną burzę wywołała. Co jednak z setkami sytuacji, kiedy nie mamy możliwości udowodnić, że dokonywano stream-snipingu? Loord twierdzi, że ten problem po prostu istnieje, tylko na co dzień, w zwykłych meczach online go nie widzimy. Nie mam powodów, by się nie zgadzać z tak doświadczoną personą. Regulamin więc zastosowano w momencie, gdy incydent wypłynął przez przypadek, jest jednak bezbronny, gdy po prostu nie wyszedłby na jaw. Może problem tkwi głównie w regulaminie, który w rzeczywistości nie może być egzekwowany w 100%? Należałoby się w tym miejscu zastanowić: albo nad zmianą przepisów, albo zmianą przebiegu rywalizacji, by wykluczyć w jakiś sposób stream-sniping.