12 rund meczowych to jednak nadal za mało, by wygrać z Virtus.pro. ENCE w fatalnym stylu wypuściło Dusta2 z ręki i tym samym odpadło z ESL Pro League Season 13.

  • Kazakhstan Virtus.pro 2:1 European Union ENCE (Inferno 16:6, Train 7:16, Dust2 19:17)

Spotkanie 1. rundy fazy play-off EPL rozpoczęło się na Inferno – był to pick Virtus.pro. Jame i spółka od samego początku udowadniali, że to ich mapa – zawodnicy grali świetnie w ataku, zaskakiwali przeciwnika, którego po prostu na serwerze nie było. Poza dychą, który jako jedyny trzymał poziom w europejskim kolektywie. Spinx, doto i Snappi zaś rozgrywali dramatyczne spotkanie, razem we trójkę mieli mniej fragów niż Jame i buster w pojedynkę! Z takimi obciążeniami naprawdę ciężko zrobić coś więcej, niż zrobiło ENCE – czyli wygrało jedynie sześć rund. Absolutna dominacja Virtus.pro, niestety można było powiedzieć, że spodziewana. Drużyna z regionu CIS to w końcu obecnie ścisła światowa czołówka i było to widać na każdym kroku.

Przyszła pora na Traina, gdzie zobaczyliśmy kompletnie odmienione ENCE. Transformację przeszedł przede wszystkim Spinx – Izraelczyk podniósł się i zamienił w lidera zespołu. Reszta składu również prezentowała znacznie wyższy poziom, co automatycznie przełożyło się na zdobycze punktowe. ENCE zagrało niezłą stronę atakującą, zdobywając łącznie osiem rund w rolach terrorystów. Druga połowa zaś to pokaz gry i solidna lekcja CSa od allu i spółki dla Virtus.pro. Europejczycy fenomenalnie bronili, praktycznie nie dopuszczali przeciwnika do bombsite'u. Pokłosiem tej gry było wygranie ośmiu rund z rzędu i zakończenie meczu wynikiem 16:7.

Rywalizacja przeniosła się na Dusta2. Kto ominął poprzednią mapę, mógł tutaj przeżyć potężny szok – ENCE od samego początku zawiesiło rywalowi tak wysoko poprzeczkę, że VP wyglądało jak amatorzy w starciu z profesjonalistami. Wynik pierwszej połowy? Potężne prowadzenie ekipy dychy 12:3! Zmiana stron i co? Trzy kolejne punkty dla ENCE i łącznie dwanaście rund meczowych. To się nie mogło nie udać. Do drużyny nieoczekiwanie wkradło się jednak zbyt duże rozluźnienie, a z rundy na rundę zawodnicy wyglądali jak gwiazdy NBA w filmie „Kosmiczny mecz”, gdy zabrano koszykarzom talent. Europejczycy byli po prostu bezbronni po stronie atakującej, często mając problemem ze zdobyciem chociażby dwóch fragów. Virtus.pro zaś łapało wiatr w żagle i nie brało jeńców – sunęło wprost po dogrywkę. Marsz VP mógł zakończyć Snappi, ale w 29. rundzie nie zdołał wygrać sytuacji 1vs1 z SANJIM, w efekcie Virtusi później wyrównali stan rywalizacji.

Wygranie dogrywki po tak roztrwonionym prowadzeniu często bywa po prostu niemożliwe, ze względów psychologicznych. Nie inaczej było w tym wypadku – nakręcone Virtus.pro kontynuowało swoją dobrą grę i ostatecznie wygrało wynikiem 19:17. Kłamstwem byłoby jednak powiedzenie, że ENCE nie miało szans na przedłużenie tego spotkania. W ostatniej rundzie bowiem Jame zdołał wygrać sytuację 1vs2, zabijając najpierw dychę, a potem cudem przeżywając starcie ze Spinxem. W tym wypadku górą była chłodna głowa i doświadczenie Rosjanina, gdyż Izraelczyk miał wroga jak na widelcu po zmarnowanym strzale z AWP, a mimo to nie potrafił dobić rywala. Takie drobne błędy na najwyższym poziomie niestety drogo kosztują. W tym wypadku jest to odpadnięcie z ESL Pro League Season 13. Virtus.pro zaś trafia do 2. rundy play-off, gdzie zmierzy się ze zwycięzcą meczu Complexity – Natus Vincere.

Jak zagrał dycha? Polak miał łącznie najwięcej fragów na serwerze (66), wyprzedzając Jame'a o dwa trafienia. Wewnątrz drużyny zaś był lepszy od drugiego allu o 14 zabójstw. Rating Pawła wyniósł zaś 1.17 na trzech mapach. Dycha może być szczególnie zadowolony z Dusta2 – na tej mapie miał 33 fragi i rating 1.23 – był zdecydowanie najlepszym graczem w swoim zespole (drugi allu 23 fragi i 1.03).