W marcu minęło dokładnie 2 lata od momentu, kiedy do map poolu aktywnej służby dodano Vertigo, zastępujące idącego na odświeżenie Cache'a. Druga z map jest już jednak dawno po rekonstrukcji, a my i esportowcy są nadal katowani Vertigo. Dlaczego?

Stagnacja

W blisko 9-letniej historii Majorów nigdy nie czekaliśmy tak długo na zmianę map poolu, jak to ma miejsce obecnie. Ostatni powiew świeżości zagościł u nas 19 marca 2019 roku, kiedy to nieoczekiwanie na salony wprowadzono Vertigo. Vertigo niedopracowane, Vertigo, które jeszcze przez wiele miesięcy znacznie zmieniało swój wygląd, co skutecznie obrzydzało tę lokację przede wszystkim esportowcom. Bo jak się przygotować do gry na niedokończonym (naprawdę i w przenośni) wieżowcu, który przechodził tyle znaczących modyfikacji, że z miesiąca na miesiąc zmieniał całkowicie swoją dynamikę? Chaotyczne zmiany przypominały nieco dogorywanie Cobblestone'a, którego twórcy na końcu się zdecydowanie pogubili, zbyt drastycznie przebudowując mapę. Z perspektywy czasu tęsknimy jednak za starym, porośniętym mchem, opuszczonym, francuskim zamkiem. W kwietniu minie 3 lata, od kiedy nie ma z nami Cobble'a w puli map aktywnych. Za nami już trzy Majory bez najdroższych dropów, które przynosiły najwięcej emocji.

Co ciekawe, gdyby ESL One Rio odbyło się zgodnie z planem, to Cobblestone zaliczyłby najdłuższą przerwę od Majorów ze znanych nam map. Obecnie lokalizacja ta dzierży miano lidera wraz z Trainem i Nuke'em (po trzy turnieje). W przypadku Pociągów Elektrowni  były to jednak czasy, gdy eventy sygnowane przez Valve odbywały się trzykrotnie w roku, więc w przeliczeniu na miesiące, nie była to aż tak długa pauza. Jak widać producent pozostawił CS:GO samo sobie, nie tylko w kwestii aktualizacji, a także w dynamice map poolu. Najgorsze jest to, że nie widać perspektyw na zmianę. Gracze od dawna błagają o chociażby rework Mirage, a dla chociażby Astralis jest to obowiązkowy ban, gdyż Duńczycy to właśnie tę lokację typują jako pierwszą do odstrzału. Przyszłość oceni, czy był to trafny wybór.

Gracze sobie, Valve sobie

Nic tak jednak nie odda niechęci do Vertigo, jak czyste statystyki. Jest to najrzadziej grana mapa przez esportowców, od momentu jej wprowadzenia. Początkowo można było to tłumaczyć nieznajomością taktyczną lokalizacji. Po dwóch latach jednak ciężko nadal szukać takich wymówek, a najprościej będzie uznać, że po prostu prosi nie chcą na niej rywalizować. Na przeciwległym biegunie leży Inferno, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy było rozgrywane niemalże dwa razy częściej. Nad Vertigo sporą przewagę ma nawet Overpass, czyli druga najmniej popularna mapa. Owa przewaga wynosi dokładnie 270, procentowo zaś jest to 20% częściej wybierane pole bitwy. Różnica zaciera się na poziomie światowej czołówki, ale jest ona spowodowana raczej tym, że po prostu lepsze drużyny pracują nad jak najszerszym map poolem, by nawet zwyczajnie zaskoczyć przeciwnika.

Cache czeka, my czekamy…

Gdyby Valve pojawiło się na boisku, ale zamiast goli miałoby dodawać mapy, to kibice CS:GO zgromadzeni na stadionie mogliby zaśpiewać wyżej zaintonowaną przyśpiewkę na całe gardło. Słynna lokacja z Czarnobyla przeszła swój rework dawno temu, zakończono go jesienią 2019 roku. Mimo to Cache nadal musi czekać w swoich boksach startowych i być gotowym na ewentualny wystrzał. Miesiące mijają, a sygnał dalej nie wybrzmiewa. Całe szczęście, że Valve, w odróżnieniu od Cobblestone'a, dopuściła graczy do gry na Cache'u w trybie turniejowym. Zawodowcy jednak nadal muszą czekać na jej powrót, mimo że minęło już 1,5 roku. Dla porównania, kultowy Dust2 czekał na esportowym „na zapleczu” zaledwie pół roku, Inferno i Nuke jeszcze krócej.

Skąd ta opieszałość?

Patrząc wstecz, na historię CS:GO, naprawdę ciężko zrozumieć, czym spowodowana jest tak długa przerwa w zmianie map poolu. Zazwyczaj przerobione mapy wracały do turniejowej stawki w kilka miesięcy, w przypadku Cache'a jest to kilka razy większy wynik, a Cobblestone nie doczekał się nawet porządnego reworku. Skąd ta ogromna obsuwa? Wykluczmy wytłumaczenie, że twórcy po prostu stracili zainteresowanie grą, bo jest to mimo wszystko zbyt trudny do wyobrażenia scenariusz. Mówimy w końcu o produkcji, która rocznie generuje Valve ogromne zyski.

Jedyny logiczny dla mnie argument, to zachowanie dotychczasowego tempa względem Majorów. Dotychczas mapy wypadały z obiegu na 2-3 turnieje. Gdyby nie COVID-19 i wszystko odbyłoby się zgodnie z planem (ESL Rio), to śmiem twierdzić, że Cache przeżyłby normalny cykl reworku. To znaczy – wycofany, sześć miesięcy pracy nad zmianami, przywrócony do gry, po kolejnych 6-8 miesiącach (po Majorze w Brazylii) powrót na esportową scenę. Pandemia jednak mogła zaburzyć ten harmonogram, stąd tak długie oczekiwania. Według tej teorii pozostaje nam czekać do listopada, który z jednej strony jest już jakąś realną datą, z drugiej jednak wizja tak długiego zamrożenia map poolu nie napawa optymizmem.