G2 Esports po kolejnej porażce z Suning zajmuje drugie miejsce w grupie A. Oznacza to cięższego przeciwnika w ćwierćfinale Worldsów 2020.

Jako, że drużyny po raz trzeci spotkały się ze sobą w fazie grupowej, przyszedł czas wyciągnąć ukryte karty. Podczas fazy bohaterów po raz drugi w group stage'u zobaczyliśmy wybraną Akali, która trafiła w ręce Angela. G2 Esports zaskoczyło swoich przeciwników… Sionem. Nieumarły Niszczyciel po raz pierwszy zagościł na Summoners Rift od czasu startu fazy grupowej.

Dogrywka rozpoczęła się od przelania pierwszej krwi na dolnej alei i trafiła ona oczywiście do Marcina „Jankosa” Jankowskiego, którego nie bez powodu nazywają „first blood king”. Śmierć strzelca Suning została okupiona wyeliminowaniem Miky'ego, a akcja zakończyła się na wymianie killi. Kilka minut później G2 Esports upolowało przeciwnego leśnika w jego dolnej jungli, a niespełna minutę później Polak zgarnął jeszcze kolejne trzysta sztuk złota – tym razem za życie SwordArta.

Mimo sporej aktywności na mapie oraz przewagi w eliminacjach, to Suning prowadziło w złocie do piętnastej minuty. Przewaga ulokowana była głównie w śmiercionośnej Akali, a powiększono ją podczas walki o Herolda, która została rozpoczęła się gdy na zegarze wybił równy kwadrans. W jej wyniku Angel Suning nie tylko zgarnęło epickiego potwora ale również aż trzy eliminacje. Gdy wybiła dwudziesta minuta meczu, europejska drużyna traciła do swoich przeciwników ponad 2.000 sztuk złota.

Trzecim smokiem, który pojawił się w tym meczu był Infernal Dragon i został zgładzony przez G2, które już wcześniej rozprawiło się z Ocean Dragonem. Suning wtedy podjęło przytomną decyzję o wykonaniu Barona Nashora, który zwiększył różnicę w złocie do 4.000 na korzyść chińskiej formacji.

Eskalująca przewaga Suning zaowocowała łatwą walką drużynową w momencie pojawienia się drugiego Barona. Ponownie Chińczycy bez problemu mogli się nim zająć, zresetować i powrócić do oblężenia bazy G2. Mimo, że reprezentanci Starego Kontynentu podjęli heroiczną próbę obrony swojej bazy, przeciwnicy okazali się silniejsi i zniszczyli środkowy inhibitor. Warto jednak zaznaczyć, że kosztowało ich to aż trzy życia.

Mimo potężnych tarapatów, G2 Esports było w stanie odpierać kolejne ataki swoich oponentów, kupując bardzo cenny czas. W 42 minucie doszło do kolejnej walki na środkowej alei, która zakończyła się wymianą dwóch za dwóch. To pozwoliło europejskiej drużynie zniszczyć dwie pierwsze wieże na midzie. Światełko nadziei zgasło kilka minut później, gdy Suning dosłownie zmiotło swoich przeciwników i wygrało mecz o pierwsze miejsce w grupie. Chińczycy powinni podziękować Binowi, który zagrał beczkę przesądzającą o losie spotkania.