Ian T Smith, jeden z członków komisji ESIC prowadzącej śledztwo przeciwko trenerom wykorzystującym coach-bug, wypowiedział się na temat udziału Valve w tej sprawie.

Od wczoraj scena Counter-Strike'a żyje wiadomością o zawieszeniu 37 trenerów zamieszanych w aferę z coach-bugiem. Komisja Esports Integrity Commission nałożyła kary na szkoleniowców, które wynoszą od kilku miesięcy aż do trzech lat w jednym skrajnym przypadku. Jeden z członków podmiotu odpowiedzialnego za prowadzenie śledztwa oraz określeniu długości banów, Ian T Smith, wypowiedział się na temat zaangażowania Valve w całą tą sprawę.

Nim przytoczymy wypowiedź, należy przypomnieć stanowisko twórców Counter-Strike'a, które pojawiło się w czasie rozpoczęcia całej afery. Na początku września amerykańska firma przyznała się do błędu i przeprosiła, że nie zajęła się tą luką wcześniej. Z drugiej strony powiedzieli, że „bugi” to część oprogramowania i każdy powinien kierować się swoim kręgosłupem moralnym. Jednak jeżeli chodzi o wyciąganie konsekwencji, to stwierdzili, że poczekają aż śledztwo się zakończy aby mieć pełny obraz sytuacji.

Jednak jak wcześniej wspomnieliśmy, według członka komisji ESIC, Valve nie musi się angażować w aferę wyciągając jakiekolwiek konsekwencje. Oto jaka odpowiedź padła na pytanie „czy ESIC ma jakiekolwiek relacje z Valve?” w podcaście HLTV Confirmed:

Mieliśmy bardzo, bardzo wcześnie. Jeśli mam być szczery mamy bardzo dobre relacje z deweloperami Counter-Strike'a, ale większość komunikacji przebiega pomiędzy organizatorami turniejów a Valve. Wszystko dlatego, że to jaką decyzje podejmie Valve zależy tylko i wyłącznie od ich samych. Od zawsze robią to co im się podoba i jak do tej pory wszystko się sprawdzało. Ale jeszcze raz – mamy naprawdę dobry i otwarty kanał komunikacji z deweloperami, z którymi współpracowaliśmy nad mnóstwem tematów. 

Zacznijmy od tego, że oczywiście o wszystkim wiedzą. Jeszcze raz powtórzę, tylko od nich zależy decyzja czy wyciągną jakiekolwiek konsekwencje. Nie chcemy im wchodzić w drogę. Valve jest deweloperem gier komputerowych i ich robotą jest opiekowanie się Counter-Strikiem. Nie są firmą zajmującą się esportem! Nie rzucam tutaj poglądów, to jest ich punkt widzenia – nie są firmą zajmującą się esportem. Myślę, że Valve nie wyciągnie konsekwencji i pozostawi to głównie organizatorom turniejów. BLAST, ESL, LVP sami wybierają z kim chcą robić interesy – jeśli chcą żeby grały u nich osoby uważane przez ESIC za nieuczciwe, to ich sprawa.

Warto jednak pamiętać, że mogą pojawić się organizatorzy, którzy powiedzą „hej, kary nie są sprawiedliwe, pozwalamy im grać u nas” i mają do tego prawo, wszystko zależy od nich. 

Ian T Smith w wyżej wspomnianej rozmowie omówił jeszcze wiele innych aspektów związanych z całym śledztwem, więc wszystkie osoby chcące zgłębić temat, zachęcamy do przesłuchania wszystkich jego wypowiedzi.