Nie sposób ukryć, że dwudziestolatek jest jednym z najlepszych elementów swojego teamu. Po odejściu poprzedniego leśnika, mało kto jednak przewidywał, że mało doświadczonemu zawodnikowi uda się osiągnąć tak wiele w tak krótkim okresie.
Kiedy Svenskeren opuszczał szeregi Cloud9 pod koniec zeszłego roku, mało kto zwiastował świetlaną przyszłość dla amerykańskiej organizacji. Duńczyk koniec końców otrzymał nagrodę MVP w letniej rundzie zeszłorocznego LCS, co przekładało się na realne wyniki zespołu. To on był silnikiem napędowym składu, który poza Liquid regionalnie osiągnął najwięcej, a na międzynarodowej scenie robił największą furorę. Cloud9 może i nie popisało się na Worldsach w 2019, ale raczej każdy pamięta niesamowite osiągnięcie drużyny rok wcześniej, kiedy to doszła ona aż do półfinałów Mistrzostw Świata. Co więcej, zrobiła to po wyjściu z przysłowiowej grupy śmierci, a następnie pokonaniu koreańskiej formacji w ćwierćfinałach. Niejedna organizacja zza Atlantyku chciałaby się pochwalić takimi sukcesami.
Niemniej, po rozdarciu stelarnego składu przez leśnika, jego rozpad kontynuował. Szeregi opuścił Sneaky, który w porozumieniu z włodarzami zrezygnował z profesjonalnej gry. Tuż po nim z Cloud9 pożegnał się Zeyzal, który poszedł w ślady swojego kolegi z zespołu i dołączył do Evil Geniuses. W szeregach półfinalistów Mistrzów Świata pozostali jedynie Nisqy i Licorice.
Organizacja prędko musiała zabrać się do odbudowy, wszak na rynku transferowym dosłownie wrzało od wolnych agentów i konkurencji, która chętnie proponowała im kontrakty. Skończyło się na Zvenie i Vulcanie. Pierwszego z nich uważano za wypalonego europejczyka, którego dotknęła klątwa Team SoloMid. Za to w drugiego nie pokładano zbyt wiele wiary. Koniec końców niemały sukces Clutch Gaming opierał się na zgranej piątce, w której indywidualności mało znaczyły. Kto za to został nowym dżunglerem Cloud9? Jack Etienne wyciągnął rękę do Blabera, który już wcześniej miał okazję pokazywać się w podstawowym składzie, jednak były to zaledwie epizodyczne występki.
Cloud9 musi być magiczną drużyną, a jej trener, Reapered, najlepszym w swojej roli w Ameryce Północnej. Nowa ekipa już od samego początku tegorocznego Spring Splitu zaczęła dominować, zdobywając pierwsze, upragnione od lat trofeum. W wiosennej edycji rozgrywek każdy z pięciu reprezentantów pokazał się tak naprawdę z wyśmienitej strony, dlatego trudno było wskazać najjaśniejszą gwiazdę w tym składzie. Powoli do przodu wysuwał się już wtedy Blaber, który został nagrodzony tytułem MVP wiosny.
Leśnik wraz z letnią edycją LCS wzbija się na coraz to większe wyżyny swoich możliwości. Liga znajduje się obecnie na półmetku i jak można się spodziewać, na jej szczycie samotnie widnieje Cloud9 z wynikiem 8-0. Jedyną formacją, z którą nie przyszło im się do tej pory zmierzyć, jest Team SoloMid, chociaż organizacja Reginalda nie wydaje się być na tyle silna, by móc zatrzymać rozpędzone C9. Tak jak jeszcze rok temu Svenskeren ciągnął za sobą swoich kolegów, tak teraz robi to Blaber. Nie wierzycie? Zobaczcie sami.
.@blaber's stats be like:
1st
1st
1st
1st
1st
1st
1st
1st
1st pic.twitter.com/nctMXbpAEY— Cloud9 (@Cloud9) July 5, 2020
Powoli zaczyna brakować pozytywnych statystyk, w których to Amerykanin by nie przewodził. Dodatkowo, warto podkreślić to, jak sprawnie samo Cloud9 operuje na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Obserwując rozgrywkę obecnych liderów LCS, trudno nie odnieść wrażenia, że cała piątka zawodników współdziała niczym jeden organizm. Można to zauważyć, a raczej usłyszeć, na kanale YouTube organizacji, na którym regularnie wrzucane są voice commy z rywalizacji w LCS. Co więcej, przy tym wszystkim, reprezentanci „Dziewięciu Chmur” zachowują typowego dla C9 luźnego ducha – żartują pomiędzy walkami, trollują podczas wybierania bohaterów. Jak tu ich nie lubić?
Nie powinno podlegać żadnym wątpliwością, że Blaber przerósł już swojego dawnego mistrza. Czy najnowsza wersja Cloud9 osiągnie więcej, niż w zeszłych latach? Patrząc na ich lokalne podwórko, gracze już to zrobili. Zapowiada się, że w zagranicznych zmaganiach również nie będą mieli z tym problemu. Najpierw muszą jednak ponownie zdominować LCS, a kolejnym krokiem w tym kierunku będzie pokonanie TSM. Mecz przeciwko Bjergsenowi i spółce rozpocznie się w sobotę o godzinie 22:00 czasu polskiego, a transmisja będzie dostępna na kanale ligi w serwisie Twitch.tv.