Sobotnie starcia w League of Legends European Championship, były jak wyjętym z filmu zwieńczeniem połowy letniego etapu. W czterech na pięć spotkań faworyci musieli przełknąć gorycz porażki.
Pierwsze spotkanie jako jedyne poszło zgodnie z oczekiwaniami. Fenomenalne dyspozycje Finna i Hans Samy, kolejno na Gangplanku i Varusie, sprawiły, że Łotrzyki sięgnęły po kolejną wygraną i punkt na swoim koncie. SK Gaming stawiało opór przez pierwsze 20. minut rozgrywki, co więcej, wygrywało w posiadaniu globalnych objective'ów. W pierwszej rozgrywce nie było praktycznie żadnego konkretnego punktu, który wyprowadził Rogue na prowadzenie. Crownshot i spółka po prostu sukcesywnie dawali się wyłapywać rywalom, co ewentualnie wprawiło ich w spory deficyt, z którego już nie zdołali wyjść.
Można by rzec, że to co na pokazało Rogue z SK Gaming było pewnego rodzaju rozgrzewką na to, co miało nadejść potem. Następnie na Summoner's Rift Vitality podejmowało Origen, a jeszcze później fnatic walczyło z Schalke 04. Patrząc na mierne wyniki ekip Cabocharda i Innaxe'a, oczekiwano ich pogromu na Polach Sprawiedliwości. Stało się jednak zupełnie inaczej. Zarówno ekipa Alphari'ego i Selfmade'a musiały przełknąć gorycz porażki, a tabela LEC jeszcze bardziej się wyrównała.
G2 Esports ponownie nie mogło się cieszyć z perfekcyjnego weekendu, wszak ich plany zostały pokrzyżowane przez zespół z dolnej części tabeli, Excel Esports. Z ramienia brytyjskiej organizacji tym razem katem Jankosa i spółki okazał się być jej strzelec, Patrik. Czech zdecydował się na grę Apheliosem, który okazał się być wielce problematyczny, zarówno dla przeciwnego bot lane'u, jak i chociażby dla Jankowskiego. Nasz południowy sąsiad ukradł między innymi infernalnego, czwartego smoka naszemu leśnikowi, przechylając szalę korzyści jeszcze mocniej na stronę Excel. Na porażkę G2 złożyło się jednak kilka innych czynników. Idealne przeszkadzanie Capsowi we wczesnej fazie rozgrywki, jak i wadliwy Wunder były niektórymi z nich.
Na sam koniec dnia przyszło nam oglądać MAD Lions, które na swoim koncie do tej pory posiadało zaledwie jedną porażkę. Ten stan rzeczy został zmieniony przez Misfits Gaming, które wczorajszego wieczoru pokazało się z wyśmienitej strony. Karty w tym pojedynku rozdawał Razork, który wyciągnął Fiddlesticksa. Widać było po Młodych Lwach, że były one niezbyt przygotowane na taki draft, co widać chociażby po samych reakcjach graczy na social media. Nie jedynie sam leśnik zasługuje na pochwały – gdyby nie ogromne obrażenia Febivena i stelarna postawa Dan Dana, Misfits poszło by tak gładko.
LEC powraca dopiero za dwa tygodnie. W przyszły weekend wypada przerwa od rozgrywek, aby zawodnicy mogli zregenerować siły i przemyśleć strategię na drugą połowę lata. Patrząc na rozstawienie w tabeli, w której to aż siedem zespołów dzieli jedynie jeden punkt, będzie to ważny okres. Walka o play-offy w połowie splitu raczej nigdy nie była tak zawzięta.