Już od ponad tygodnia VALORANT podbija kolejne serca, a liczba graczy stale rośnie. Jednak nie wszystkim nowy shooter przypadł do gustu.

Dr Disrespect to jeden z największych twórców na platformie Twitch. Jego pozycja jest na tyle silna, że w ostatnim czasie podpisał z platformą kontrakt, przez co na pewno nie zobaczymy go na innym serwisie streamingowym. Tym sposobem Twitch chce się upewnić, że nie pójdzie on w ślady shrouda lub Ninjy i nie zostanie podkupiony przez inny podmiot.

W trakcie kilku minionych dni, 38-latek pogrywał w nową grę od Riot Games – VALORANT. Tytułem zajmuje się wiele byłych i obecnych profesjonalnych graczy Counter-Strike'a i Overwatcha, a niektórzy z nich już ogłosili, że będą zajmować się VALORANTEM profesjonalnie. Jeszcze przed premierą zamkniętej bety mogliśmy usłyszeć wiele przychylnych opinii o tym FPS-ie. Najczęściej powielane mówiły o satysfakcjonującym modelu strzelania, dobrych hitboxach, czy serwerach 128 tickrate.

Jednak gdy największym bum popularności VALORANTA na Twitchu zmierza ku końcowi, Dr DisRespect otwarcie przyznał, że gierka nie do końca trafiła w jego gusta. Oto co wczoraj powiedział podczas swojej transmisji:

Wczoraj cały dzień grałem w VALORANTA, po czym trochę oglądałem go później wieczorem. Rzuciłem na niego okiem też dziś rano. I muszę przyznać, że ta gra to istny festiwal drzemania, nie jestem w stanie się w nią zagłębić. Ukłon dla tych co potrafią. Powodzenia dla tych, którzy lubią taką rozgrywkę. Ja po prostu nie mogę, nie mogę. Dosłownie zasypiałem pośrodku niektórych rund, nie jestem w stanie dłużej tego robić. 

Gra nie jest dla mnie. Jest dla tych, którzy przegrali miliony godzin w Counter-Strike'a i byli przepełnieni nadzieją, że powstanie gra o tej samej mechanice i innym wyglądzie. Ze specjalnymi umiejętnościami okraszonymi tęczą, kolorkami i jednorożcami. To nie dla mnie. Nie będę tam siedział z tornadem przed nosem, żeby po tym jak zniknie przed nosem wyrosła mi ściana ognia, a po nim zatrzęsła się ziemia. Ja chcę biegać i strzelać! Ktoś powie, że przecież tu chodzi o taktyki. Ta, jasne, baw się dobrze. Powodzenia. Gwarantuje – nikt nie chce tego oglądać! 

Są to zdecydowanie pierwsze tak ostre słowa krytyki wycelowane w VALORANTA przez twórcę tego kalibru. W ostatnich dniach Riot Games doświadczył krytyki ze strony społeczności, po tym jak na serwerach zamkniętej bety zaczęło pojawiać się coraz więcej oszustów. Twórcy zapewniają jednak, że wciąż nie wytoczyli najcięższych dział w walce z cheaterami, a obecna sytuacja pomaga im zrozumieć, jak twórcy wspomagaczy omijają ich zabezpieczenia.