Amerykańska organizacja po raz kolejny wczoraj dała popis swoich umiejętności. Pewnie przejechała się ona po Evil Geniuses i przypieczętowała swoje miejsce w finale tego sezonu LCS.
Wiele widzów, ekspertów i pro graczy z innych regionów mówi, że Cloud9 to najsilniejsza drużyna w Ameryce Północnej w tym sezonie. Dotychczasowe wyniki i bezwzględna dominacja jak najbardziej popierały tę tezę. Wczorajszy półfinał przeciwko EG miał być największym do tej pory testem. Była to seria best of five przeciwko drugiemu zespołowi z fazy zasadniczej ligi, nawet jeżeli Jiizuke i spółka znaleźli się tam dosyć przypadkowo.
Zespół Włocha starał się stawić opór półfinalistom mistrzostw świata z 2018 roku, jednakże bez żadnych większych rezultatów. Cloud9 błyskawicznie przejęło kontrolę rozgrywki na pierwszej i drugiej mapie, stawiając siebie w bardzo pewnej pozycji do wygrania całej serii. Ta pewność siebie doprowadziła do lekkiego opuszczenia gardy przez podopiecznych Reapereda, którzy w trzeciej grze popełnili kilka błędów i oddali ją na konto rywali. Kiedy zawodnicy po raz czwarty załadowali się na Summoner's Rift, znów można było oglądać wyśmienite i przyjemne dla oka C9, które pewnie domknęło półfinał.
Triumf nad EG jest jednoznaczny z miejscem w finale LCS. Na swojego oponenta Cloud9 będzie musiało trochę poczekać, wszak w grze o drugie miejsce wciąż pozostają trzy inne formacje. Dwie z nich, FlyQuest oraz Team SoloMid, staną dzisiaj w szranki o godzinie 22:00.