W poprzedni weekend wystartowała faza pucharowa wiosennego sezonu LEC. Nowy system play-offów rozgrywek na Starym Kontynencie otworzył furtkę do kilku naprawdę ciekawych starć, których rezultaty wbrew pozorom nie okazały się być takie oczywiste.

Naturalnie, przykładem powyższej tezy jest pojedynek G2 Esports z MAD Lions. Jankos i spółka faktycznie polegli przeciwko Lwom już w regularnej części sezonu, jednakże każdy widz League of Legends wie, że pojedynki best-of-one nijak się mają do serii best-of-five. Tym bardziej, kiedy na Summoner's Rift załadują się finaliści zeszłorocznych Mistrzostw Świata, którzy w Spring Splicie oddali zaledwie trzy gry, i to na samym początku sezonu. O MAD Lions do tej pory nie można było wypowiadać się w takich superlatywach. Czwarta lokata osiągnięta w pocie czoła, skład pełen świeżych na największej scenie rekrutów, niestabilność w formie. Na papierze to nie są kandydaci do pokonania G2 Esports.

Piątkowego wieczoru niemożliwe stało się jednak możliwe, a Dawid obalił Goliata wynikiem 3-2. Zgubą ekipy Perkza ponownie okazała się zbyt duża agresja i lekkomyślność, co jest już pewnego rodzaju ikoną G2. Były momenty, kiedy to działało idealnie – w drugiej rozgrywce MAD Lions już po 10. minutach mogło być pewne przegranej i wyrównania serii ze strony rywali. Jednak kilka błędów w wykonaniu na trzech mapach, połączone z domieszką niedocenienia rywali zrzuciły mistrzów MSI 2019 do drabinki przegranych.

Na tym kończy się kwestia zaskoczeń z minionego weekendu LEC. O drugie miejsce w finale drabinki wygranych walczyły ze sobą fnatic i Origen i było to starcie, którego rezultatu byłem od jakiegoś czasu pewien. Jak się okazało przed, podczas, czy po spotkaniu, byłem chyba jednym z niewielu. Zawodnicy w czarno-pomarańczowych trykotach niemalże zrównali z ziemią interesujący skład Origen. Interesujący, ponieważ przed startem wiosennego sezonu, nigdy nie powiedziałbym, że tak zróżnicowana piątka może osiągnąć tak wiele, tj. ex aequo drugą pozycję w tabeli LEC. W swoim pierwszym pojedynku w play-offach nie popisała się ona niczym pozytywnym, co może im wyjść na dobre. Ilość lekcji, które można wyciągnąć z sobotniej porażki, jest ogromna, a w ewentualnym starciu przeciwko G2 Esports o finał drabinki przegranych, każda się przyda.

Zanim Upset i spółka zaczną przygotowywać się na podopiecznych GrabbZa, muszą przejść przez Łotry z prawdziwego zdarzenia. Rogue w niedzielnej potyczce z Misfits Gaming w końcu udowodniły swoją wartość, pomimo falstartu w postaci przegranej pierwszej gry. Ewentualni wygrani mieli odrobinę problemów, żeby rozpoczynać rozgrywki po ich myśli, jednakże potrafili odnaleźć swoje tempo po przekroczeniu 25. minuty. Jeżeli drużyna Vandera liczy na dalsze sukcesy, zwłaszcza przeciwko Origen, to musi szybciej odnajdywać się na mapie i nie zostawiać rywalom tyle pola do popisu. Niemniej wierzę, że wygrana seria BO5 na Misfits okaże się być wystarczającym zastrzykiem pewności siebie do pokonania Alphariego i spółkę.

LEC powraca już w najbliższy piątek o godzinie 18:00. Na pierwszy ogień na serwerze pojawią się zawodnicy Rogue oraz Origen.