To już sześć lat odkąd polska formacja w barwach Virtus.pro zwyciężyła EMS One: Katowice 2014. Dla wielu był to dzień, w którym na poważnie zainteresowali się esportem.
16 marca 2014 roku – niedzielne popołudnie. W katowickim Spodku zaczyna gromadzić się masa fanów, zdecydowanie więcej niż przewidziano miejsc. Wszystko za sprawą niespodziewanego występu rodzimej formacji w barwach Virtus.pro, która przebrnęła przez grupę śmierci pokonując HellRaisers po dogrywce oraz Titan w jednostronnym meczu. Francuski skład przed startem turnieju przymierzany był do roli faworyta rozgrywek, zaraz obok Ninjas in Pyjamas, a imponujący nowy skład HR wprawdzie napsuł naszym sporo krwi, ale musiał zadowolić się drugim miejscem w grupie. Później nasi rodacy jak burza przeszli przez fazę pucharową. Nie był im straszny ani zespół Happy'ego w barwach LDLC.com, ani LGB eSports w składzie z olofmeisterem, KRiMZEM i dennisem.
W finałowym pojedynku Virtusom przyszło się spotkać z Ninjas in Pyjamas, czyli zdecydowanymi faworytami całego wydarzenia. Szwedzka ekipa jak dotąd nie przegrała jeszcze ani jednej mapy w Katowicach, więc mało kto spodziewał się tak jednostronnego meczu w finale EMS One: Katowice 2014. Filip „NEO” Kubski i spółka całkowicie zdominowali swoich rywali, a Szwedzi na przestrzeni dwóch map wyraźnie odstawali od naszych rodaków. To właśnie podczas tego meczu Janusz „Snax” Pogorzelski popisał się jedną z najbardziej kultowych zagrywek w historii Counter-Strike'a, wyczekując swoich oponentów na Mirage'u:
Dla wielu był to początek historii z esportem, wszak sukces polskiej drużyny rozszedł się głośnym echem, nawet po tradycyjnych mediach. Sukces Virtus.pro w Katowicach w 2014 określany jest jako iskierka, która spowodowała istny wybuch rozwoju sportów elektronicznych nad Wisłą, w szczególności sceny Counter-Strike'a. Niemalże każdy polski fan CS:GO wraca pamięcią do tego momentu i dokładnie wspomina kibicowanie swoim idolom, nie wiedząc, że właśnie w tym momencie pisze się niesamowita historia.