Dawid „lunAtic” Cieślak na co dzień reprezentuje barwy Actina PACT. Postanowiliśmy porozmawiać z nim między innymi o ostatniej zmianie w ekipie i nadchodzącym IEM Katowice 2020.
Olaf „Szeregowy” Ostrowski: Weszliście w nowy rok z nowym snajperem – MINISEM. Po pewnym czasie wspólnej gry, jakie różnice widzisz między Jackiem a Crityourfacem?
Dawid „lunAtic” Cieślak: Komunikatywnie i decyzyjnie minise gra o wiele lepiej. W dodatku potrafi zasugerować jakąś mikro rzecz do calla, która daje nam przewagę i często zaskakuje przeciwnika. Dodatkowo jest bardzo pracowity i widać, że chce dać z siebie wszystko w tym zespole. Crity natomiast miał ograniczony czas przez szkołę.
Mieliście też już pierwszy bootcamp w tym gronie. Zdążyliście się zintegrować?
Tak, zdążyliśmy się zintegrować i szczerze mówiąc panuje u nas świetna atmosfera. Oczywiście, zdarzają się zgrzyty, ale ogólnie Jacek wprowadził pozytywne wibracje.
Zastanawiam się, jakie jest Twoje stanowisko w temacie relacji między zawodnikami w zespole. Jedni twierdzą, że nie trzeba się wcale lubić, żeby trenować i później osiągać sukcesy. Inni natomiast uważają, że dobry kontakt z ludźmi, z którymi się pracuje, jest najważniejszy.
Ciężko mi powiedzieć, bo ja zawsze miałem w ekipie osoby, z którymi się lubiłem. Jeszcze nie przyszło mi pracować z osobami, które tylko toleruję. Uważam, że atmosfera ma spory wpływ na osiąganie progresu. Zwłaszcza otwartość na krytykę jest tutaj dużym atutem.
Zaliczyliście już kilka spotkań w 33. sezonie ESEA MDL. Trzeba przyznać – Wasza gra robiła wrażenie.
Dzięki. Podczas meczów w tych zmaganiach nasze skupienie jest wysokie i potrafimy wykorzystywać dogodne dla nas sytuacje. Mam nadzieję, że utrzymamy tę dyspozycje, bo chciałbym powalczyć o awans na LAN-a.
W OGA Counter Pit poszło Wam natomiast bardzo słabo. Wszyscy zakomunikowaliście w social mediach, że już więcej nie będziecie brać tego typu zawodów z doskoku. To chyba mądra decyzja, którą powinniście podjąć już dawno. Lepiej skupić się na czymś ważniejszym.
Tak, to prawda, chociaż nie uważam, że granie tego turnieju na spontanie powinno skończyć się tak, jak się skończyło. Czuję, że jesteśmy lepszą formacją od tych, z którymi przegraliśmy, no ale cóż – czasu nie cofniemy. Wydaje mi się, że po prostu mieliśmy lekkie problemy ze skupieniem, co oczywiście nie powinno mieć miejsca. Będziemy nad tym pracować.
W ciągu ostatnich miesięcy nie żałuję niczego. Gdybym miał od nowa przeżyć ten cały okres – podjąłbym te same decyzje ponownie.
Obecnie w zespole posiadacie chyba wszystko, co potrzeba, aby przebić się wyżej.
Też tak uważam i w końcu czuję, że mamy naprawdę super tryb treningowy oraz etykę pracy. Sporo działamy wspólnie i indywidualnie. Jest tak, jak powinno być. Musimy tylko utrzymać to tempo i będzie dobrze.
Ostatnio na swoim fanpage'u pisałeś, że musicie popracować nad spokojem. Myślisz, że dacie radę sobie z tym sami, czy macie w planach nawiązać współpracę ze specjalistą w tej kwestii?
Twierdzę, że na scenie mamy masę utalentowanych osób. Tak naprawdę teraz wszyscy umieją nieźle strzelać. Duże znaczenie podczas spotkań zaczyna mieć zatem głowa, dlatego też jestem zdania, że dobry psycholog mógłby wprowadzić w nasze szeregi spokój, do którego tak dążę.
Powoli wszyscy zaczynamy żyć turniejem IEM Katowice. Niestety kolejny rok z rzędu nie zobaczymy na nim polskiego grona. Komu zatem zamierzasz kibicować w tych rozgrywkach?
Bardzo podoba mi się ostatnio gra G2 Esports. Poza tym ciekawy jestem, jak daleko może zajść MAD Lions. Duńczycy są naprawdę solidną paczką, która udowadnia, że ciężka praca się opłaca.
Puchar na scenę Spodka wniesie Zeus. Jak oceniasz tę decyzję?
Moim zdaniem to świetna inicjatywa. Zeus zrobił mnóstwo dobrych rzeczy dla esportu, zwłaszcza w regionie CIS. On wygrał Majora, więc jest kimś, kim młodzi aspirujący zawodnicy powinni się inspirować.
A propos Zeusa… czy uważasz, że odszedł na emeryturę w odpowiednim momencie, czy mógł jeszcze trochę pograć?
Uważam, że to indywidualna decyzja i nie chcę jej podważać. Zrobił jak uważał i trzeba to zaakceptować. Moim zdaniem i tak stworzył piękną narrację w swojej karierze.
W Katowicach pojawi się Virtus.pro, które od dłuższego czasu zawodzi. Wiemy jednak, jak ekipy z CIS potrafią zaskakiwać na ważnych zmaganiach. Widzisz w nich potencjał na czarnego konia rywalizacji?
AdreN i spółka nie zaskoczą. Czuję, że bardzo szybko pożegnają się z imprezą. Jakoś nie widzę możliwości na to, żeby nagle zaczęli prezentować nam pięknego CS-a. Gołym okiem widać, że ostatnio ich gra się nie układa.