W rozmowie z Łukaszem „Hermesem” Pożyczkiem, który na scenie CS:GO pełni rolę komentatora i eksperta poruszyliśmy m.in. temat europejskiej, jak i polskiej sceny. Zapytaliśmy go także o jego plany na 2020 rok.
Olaf „Szeregowy” Ostrowski: Zacznijmy naszą rozmowę od poruszenia świetnej formy FaZe i Na'Vi podczas BLAST Pro Series Spring Series. Oba zespoły zagrały znakomitego CS-a, jednak zastanawia mnie, czy będą w stanie pójść za ciosem. Jak sądzisz?
Łukasz „Hermes” Pożyczek: Jedni i drudzy w zeszłym roku głównie zawodzili. Jedni i drudzy bardzo potrzebowali też sukcesu. Może nie jest to jeszcze wygrany duży turniej, ale od razu widać, że FaZe bardzo mocno pracowało w ostatnich tygodniach nad swoją formą. To już nie było poprawianie błędów, ale w wielu aspektach praca od podstaw. Wskazują na to przede wszystkim dwa elementy. Po pierwsze brokyy to już nie tylko wszechstronny zawodnik wspierający, ale coraz częściej podstawowy snajper. Po drugie, co widać szczególnie po stronie CT, całkowicie zmienili swoje podejście do spotkania. Mało było gry w ciemno i czekania na rywala. Wykazywali więcej inicjatywy, która później przekładała się na kontrolę mapy. O dziwo, to właśnie ich gra podczas całej fazy grupowej BLAST Premier podobała mi się najbardziej, gdy mówimy o grze zespołowej.
Na'Vi? Zrobili to, co powinni kilka miesięcy temu. Jeśli masz najlepszego zawodnika świata, który gra AWP, to nie sprowadzasz doświadczonego, lecz zardzewiałego już GuardiaNa. Od początku uważałem, że to nie zadziała i potrzebują kogoś utalentowanego, kto pozwoli s1mple'owi grać swoje, a wtedy szybko odpowiedni poziom zaprezentuje też electronic. Myślę, że tym występem FaZe oraz Na'Vi pokazały, że w 2020 trzeba będzie się z nimi liczyć.
Warto też wspomnieć o Complexity, które jednego dnia przegrało z PACT w kwalifikacjach do Minora, a następnie było w stanie pokonać Astralis 2:0 na LAN-ie. O czym to świadczy?
Przede wszystkim nie ma co porównywać formatu tych kwalifikacji do turnieju typu BLAST. Dodatkowo zawsze wygodniej gra się z pozycji zespołu, co do którego nie ma przesadnych oczekiwań. Tak było w Londynie. Bazowali na pewności siebie i dzięki temu wykorzystali fakt, że faworyci jeszcze nie są w rytmie meczowym. Wtedy łatwiej o niespodzianki. Dobrze opisał to ALEX z Vitality – choć część fanów go za to skrytykowała – to nie była wybitna gra zespołowa Complexity, a po prostu „trafiali swoje strzały”. Wiedzieli, że tylko w ten sposób mogą zaskoczyć i to zadziałało, ale dopiero powtórzenie takiej gry w przyszłości powie nam, że faktycznie są już topowym składem.
Jeżeli już rozmawiamy o europejskiej scenie – nie mogę zapomnieć o mousesports. Maszyna ruszyła – zespół osiąga sukcesy. Czy według Ciebie jest szansa, żeby to był nowy dominator na scenie?
Na pewno patrzymy na nich jako jednych z kandydatów. Świetny koniec zeszłego roku, teraz też całkiem niezłe wejście w 2020. Gdy wygrywali EPL-a widać było, że mają wręcz nieograniczone możliwości. Jednak, gdy mówimy o dominatorze, to patrzymy na składy typu Liquid czy Astralis. Tutaj nie wystarczy mieć dobre 2 czy 3 miesiące. To wygrywanie najważniejszych turniejów, a w przypadku nawet nieco gorszej formy, nadal sytuowanie się w ścisłej czołówce. Sam jestem ciekaw, ale przy aktualnym rozwoju mniej doświadczonych zawodników, jak chociażby frozen, to wcześniej wymienione formacje nie będą miały łatwego życia.
James Banks zapytał ostatnio s1mpla, czy czuje się gorszy od ZywOo. Ten odpowiedział, że nie. Gdybyś Ty miał wybrać w tej chwili najlepszego zawodnika na świecie – na kogo byś postawił i dlaczego?
Gdy popatrzymy na styl gry czy umiejętności indywidualne, to obaj wydają się bardzo podobni. Jednak z racji doświadczenia, charakteru, wpływu na grę zespołu i emanującą chęć wygrywania dzisiaj wybrałbym jednak Ukraińca. W 2019 zrobił krok do tyłu, nie wyszło, ale po zmianie ról w Na'Vi możemy zobaczyć jeszcze lepszą wersję s1mpla.
Skoro już padł nick ZywOo, to chciałbym zapytać, czy widzisz w którymś graczu z Polski taki potencjał, aby mógł się zacząć wyróżniać na scenie, niczym Francuz?
Aktualnie nie. ZywOo to gigantyczny talent, zawodnik którego jeszcze przed odejściem z aAa obserwowało wielu i który od razu zachwycił świat swoją grą. To jeden z tych, którzy sprawiają wrażenie, że nie korzystają z klawiatury i myszki, a są bezpośrednio połączeni z grą. Robią rzeczy, które czasami nie wiemy, że są realne na tym poziomie. W 1.6 mieliśmy NEO czy f0resta, w LoL-u pokazywał to Faker. W CS:GO to aktualnie s1mple i właśnie Francuz.
Ostatnio sporo organizacji zaczęło stawiać na młode talenty. Mamy mousesports z frozenem, mamy Complexity z oBo. Dignitas jednak stwierdziło, że woli zatrudnić skład złożony w większości z doświadczonych osób. Czy to ma prawo wypalić i dać szwedzkim kibicom kolejną formację w czołówce?
Aktualnie wraz ze zmianami na rynku, przebudowanymi ligami, widzimy duży popyt na zawodników. Najlepsi mają już podpisane kontrakty, więc na scenie musi się pojawić coraz więcej młodszych graczy. Dignitas obrało inną ścieżkę, ale pierwsze komunikaty pokazują, że to może wypalić. Czterech doświadczonych graczy, którzy nie odczuwają specjalnie dużej presji i młody gniewny. Podczas BLASTa nawet padło, że to jedna z najmocniejszych aktualnie drużyn podczas gier treningowych. Może ciężko przełożyć to od razu na turniej, ale prócz sukcesu marketingowo-wizerunkowego, faktycznie mogą za tym pójść wyniki typowo esportowe. Stałe top10? Nie byłoby zaskoczenia.
U nas w Polsce powstał projekt Emeritos Banditos, w który został zaangażowany m.in. pasha. Myślisz, że to wiąże się z jego końcem profesjonalnej kariery? Wydaje się, że Jarek jest zadowolony z tego, jak obecnie układa mu się życie, a na dodatek nie otrzymuje chyba żadnych sensownych ofert, które nakłaniałyby go do powrotu.
Myślę, że nie ma co kończyć kariery Jarka za niego. Widać, że odsunięcie się od profesjonalnej sceny wyszło mu na dobre. Próbuje nowych rzeczy, bawi się tym wszystkim, ma więcej czasu, a przy tym spokojnie zarabia na życie. Bycie profesjonalnym zawodnikiem na tym poziomie jest cholernie ciężkie. Gdy jesteś w czołówce, to oznacza czasami 200-250 dni poza domem w ciągu roku. Gdy masz 18 czy 24 lata to wcale nie musi być problemem, ale gdy w domu czeka na ciebie rodzina, wtedy priorytety są inne. Gdyby chciał, to na pewno znalazłby sobie drużynę. Tylko pytanie, w jakim stopniu byłby to angaż ze względu na umiejętności czy wkład w zespół, a w jakim stopniu decydowałaby o tym wartość marketingowa.
Nie uważam, aby to był dobry moment na ocenę, natomiast u schyłku Virtus.pro chyba tak wyobrażaliśmy sobie ich dalszą karierę. Działanie może i bardziej lokalne, bliżej domu, mniej intensywne, ale z drugiej strony umożliwiające przekazanie tego całego doświadczenia młodszym zawodnikom. Będąc szczerym, aktualnie nie widzę, aby rodził się zespół, który podniesie polskiego CS-a, ale tak naprawdę jeszcze nie wiemy, co do końca chcą zbudować. Nie wiemy, jaki jest cel. Bo wyniki mogą być tylko jednym z elementów ich planu.
Ostatnio też dowiedzieliśmy się, że kuben nie współpracuje już z ex-Virtus.pro. Gdybyś był teraz Jakubem, starałbyś się dalej działać w Polsce, czy spróbował swoich sił poza rodzimym krajem?
W przeszłości mówiło się o ofertach dla kubena z zagranicy. Teraz może nie jest już tak blisko karuzeli transferowej, jak w przeszłości, ale myślę, że nadal byłoby to możliwe. Inną sprawą jest fakt czy on sam w ogóle tego chce. Podchodząc do tego racjonalnie, zakładam, że za jakiś czas zobaczymy go podczas turnieju za którąś z polskich drużyn.
Przejdźmy do świeżych wydarzeń, czyli roszad w Illuminar Gaming i x-kom AGO. Chyba mało kto spodziewał się, że akurat w tych dwóch formacjach coś ulegnie zmianie.
W przypadku x-kom AGO zespół niby szedł do przodu, ale ostatnie zamieszanie pokazuje, że wewnątrz musi się nieco kotłować. Czyste umiejętności to jedno, ale to dobór odpowiednich charakterów pozwala zbudować prawdziwy zespół. Illuminar natomiast mam wrażenie, że nieco przestrzeliło z decyzją. Dużą motywacją do zmian było pojawienie się rallena na rynku. Kto by nie chciał gościa, który od lat grał na tak wysokim poziomie? Efekt jest taki, że najlepszy polski zespół ostatnich miesięcy aktualnie nie ma kompletnego składu i nawet powrót kogoś z dwójki oskarish/STOMP nie byłby już dla mnie zaskoczeniem.
STOMP, oskarish – gdzie ich teraz widzisz, jeżeli do powrotu, o którym mówisz nie dojdzie? Oskar miał już swój epizod poza Polską, więc może znowu na takowy się zdecyduje?
Każdego nakłaniam przynajmniej do spróbowania swoich sił w zagranicznym składzie. W końcu o gorsze wyniki i tak trudno, a zmiana otoczenia każdemu może zrobić dobrze. Trzeba jednak pamiętać, że oskarish czy STOMP nie mają tak silnej pozycji na scenie międzynarodowej, jak mieli Dycha czy MICHU, a przecież żaden nie trafił do jakiegoś wyraźnie silniejszego zespołu. Owszem mają szanse na sukcesy i pokazanie się, ale to nie jest tak, że w kolejce ustawiły się FaZe, NiP czy G2. Jak masz szczęście, to jest to CR4ZY, SMASH czy Sprout.
Zbliżając się do końca naszej rozmowy zapytam – na jakie rozgrywki w 2020 roku czekasz najbardziej?
Zdecydowanie najciekawsza będzie rywalizacja między EPL-em, BLASTem oraz Flashpointem. Trzy różne firmy, trzy rodzaje rozgrywek, trzy różne pomysły. Prócz tego oczywiście oba Majory.
Na którego zawodnika z Polski w tym sezonie będziesz zwracał najbardziej uwagę?
Patrząc na zamieszanie na rynku, to na pewno zobaczymy kilku nowych zawodników tak jak w 2019 Dychę czy też mhLa. Teraz jednak bardzo ciekaw jestem, jak rozwinie się duet Kylar & KEi. Mieli niezłe wejście, a teraz to właśnie AVEZ jako jedyne na polskiej scenie pozytywnie rozpoczęło 2020 rok.
Jakiej roli w esporcie chciałbyś spróbować w tym roku?
Przede wszystkim rok 2019 był dla mnie osobiście rokiem progresu w roli komentatora. Zdecydowanie chcę to kontynuować, bo widzę jeszcze wiele elementów, które wymagają poprawy. Lubię i potrafię ciężko pracować, więc jeśli zrobię podobny postęp w 2020 to będę zadowolony. Nie ukrywam, że staram się obserwować esport z nieco dalszej perspektywy niż komentator czy analityk, szczególnie, gdy mowa o CS:GO. Nie mówię o konkretnych planach, ale to dla mnie naturalna kolej rzeczy, że w życiu trzeba próbować nowych rzeczy.
Czy Project A ma szansę stać się popularniejszą grą esportową od CS:GO?
Oczywiście, że może. Tak jak mogło wiele tytułów w przeszłości, które jednak tego nie zrobiły. Najpopularniejsza gra esportowa to nie tylko buzz w social media, zaproszeni streamerzy i miliony dolarów wydane na promocję. Najważniejszy będzie finalny produkt i reakcja samych graczy. Wielu widzi ProjectA, jako konkurencję CS:GO. Dla mnie teraz to po prostu kolejny tytuł, który odpowiednio pokierowany może być ciekawą platformą esportową. Dotąd pojawiły się m.in. Fortnite, PUBG, Apex czy Overwatch, a w 2020 roku, 7 lat po premierze, CS:GO bije rekordy popularności.